ogłaszam. Moje pierwsze i zapewne nie ostatnie candy wygrywa NASTOLE z prawem wyboru jednej z trzech nagród, drugie miejsce ALEX, trzecie ANNA ARTERIA. Szczęśliwe numery wylosował mój mąż, a ja proszę dziewczyny o adresy na mojego maila. Do każdej z nagród dołączam niespodzianki, bo tak sobie właśnie wymyśliłam. Dziękuję wszystkim 78 uczestniczkom za udział w candy. Nastole proszę o błyskawiczny kontakt, abym mogła we wtorek wysłać dziewczynom prezenty. A teraz zmykam, muszę ochłonąć po burzy, która narobiła nam strachu. Na komentarze z wczorajszego posta odpowiem jutro, dziś już nie mam sił.
sobota, 30 czerwca 2012
piątek, 29 czerwca 2012
Kwiaty prosto z pola
To bukiet zwiastujący małą przerwę we wstążeczkowaniu. 50 metrów płotu, czyli 24 przęsła czekają na pomalowanie. Póki co skończylismy czwarte. Dzieciaczki przyjeżdżają na weekend, węc poświęcę się kucharzeniu, a od paru dni robię soki z malin i porzeczek, wisienki też już się kłaniają.
Wczoraj przerobiłam starą donicę , taką bez wyrazu, chyba wygląda lepiej.
środa, 27 czerwca 2012
Będę się chwalić
i to na całego. Kochana Janeczka zrobiła mi wczoraj niespodziankę i przesłała mi jedną ze swoich slicznotek. Byłam tak zaskoczona, że łzy pociekły jak dziecku. Miło jest otrzymać niespodziankę, ot tak, po prostu. Wybacz, Janeczko, wiem, że dziewczynom będzie przykro, bo każda chciałaby mieć taką cudność w domu, ale musiałam się pochwalić. Stoi sobie panienka w saloniku i spogląda czy wszystko w porządku. Będzie moim talizmanem.
Ja też pozazdrościłam dziewczynom cudnych tabliczek z nazwami. Nigdzie nie mogłam znależć informacji jak je wykonać i przy pomocy Nastole oraz własnego kombinatorstwa zrobiłam swoje własne. To są pierwsze jeszcze z błędami, drugie schną i są już lepsze. Jeszcze pogłówkuję i wyszukam nóżki, żeby je wetknąć tam, gdzie trzeba.
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Róże
dla odmiany, chociaż nie pierwszy i nie ostatni raz. Jak łatwo zauważyć wpadł mi w ręce czarny materiał i od razu musiałam go wykorzystać. Dzisiaj róże. Kiedyś już zrobiłam je na czarnym tle, ale powędrowały do Janeczki, więc dzisiaj powtórka z rozrywki. Róże jednak inne, nigdy nie robię drugi raz tych samych prac, umarłabym z nudów. Pokręciłam tymi wstążeczkami i ciągle sprawia mi to ogromną frajdę. I dopóki tak będzie, to podziergam jeszcze trochę.
czwartek, 21 czerwca 2012
Ulubiony motyw
to oczywiście słoneczniki. Bardzo często do nich wracam, bo je lubię i zawsze można zrobić trochę inaczej. Dzisiaj w wazonie. Dla porównania, górę czyli kwiaty, liście i środki robiłam trzy godziny, a wazon ok. dziesięciu. Wyszywałam go muliną składającą się z pięciu kolorów, które wcześniej musiałam razem złożyć. Ale do takiego efektu dążyłam.
Po drodze zrobiłam transfer na skrzynce po alkoholu, którą wykorzystam na szpargały. Kończę, bo zaczyna się mecz.
Zapraszam na moje candy.
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Wrzosy
Znowu próby i różne kombinacje, czy wyjdzie, czy się uda, czy będą podobne? Ale bez prób się nie da. Więc dzisiaj właśnie padło na wrzosy. Niezbyt skomplikowany obrazek, chociaż nie do końca, dwa kwiaty zrobiłam osobno na tamborku, żeby praca była bardziej przestrzenna, potem wycięłam, zszyłam i doszyłam do gotowej pracy.
sobota, 16 czerwca 2012
Konwaliowo
I szalenie ciężko. Nie pamiętam, żeby była praca, nad którą musiałam tak długo siedzieć. Już wcześniej pisałam, że pod każdą konwalią znajdują się kuleczki z waty. Szał. Wiem, że trzeba jeszcze dopracować je w szczegółach, ale skończyła się wstążeczka i trzeba będzie poczekać, aż dojdzie transport. Trochę odpocznę i może z dystansem na nie spojrzę.
Lubię ten ruch w kuchni. Trzeba wszystko ogarnąć, aby wieczorem spokojnie zasiąść przed telewizorem. Strefa kibica w salonie gotowa, kibice też, ale czy będzie spokojnie, tego nie jestem pewna.
I jescze wyjątkowo spokojny odpoczynek przed meczem.
Witam gorąco Małgosię, która zamknęła magiczną setkę moich obserwatorów.
czwartek, 14 czerwca 2012
wtorek, 12 czerwca 2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Na momencik
wpadam, bo długi weekend był bez robótek, rodzinnie raczej wypoczynkowo. Dzisiaj skończyłam notesik, taki kobiecy, różowy, delikatny. Kwiatek wyhaftowałam pod kolor tła. Za to w ogródku czyste szaleństo. Czekam z utęsknieniem, aż zakwitną malwy, które posadziłam w ubiegłym roku. Porozsadzałam różne pnącza gdzie się tylko dało i teraz spoglądam na wydłużające się powolutku roślinki. Jasmin pod wplywem ciężaru prawie położył się na trawie i coś trzeba będzie w przyszłym roku z nim zrobić, żeby sie nie złamał. Kończę, bo mecz trwa i trzeba pokibicować.
piątek, 8 czerwca 2012
Przyciąganie ziemskie
to cecha charakterystyczna mojego paverpolowego działania. No bo co tu innego powiedzieć patrząc na moją kolejną figurkę. Kiedy ją skończyłam,spojrzałam na pozostałe, które znajdują się na tarasie i kompletnie wszystkie podlegają temu prawu. Pochylone, głowy skierowane ku ziemi. Z drugiej zaś strony, jak umyć nogi nie pochylając głowy? Nijak się nie da. Następne będą pod kontrolą.