I nie wiem co się takiego wydarzyło, bo zarzekałam się, że już nigdy. Ale stało się, mamy! Nowi mieszkańcy domu. Cała męska część mojej rodziny - duża i mała - zwyciężyła. Przecież wiem czym to grozi. Papużki już przerabiałam i ciągle marudziłam, że bałaganią, że hałasują. I co? I nic! Nawet klatkę pomagałam składać, a teraz co chwila patrzę jak bawią się w nowym domu.
Papużki zostawiam chłopakom i spieszę pokazać, co udało mi się kupić na starociach. Długo zastanawiałam się jak urządzić swój taras. Najpierw wersja biała chodziła mi po głowie, potem miętowa. Wszystko jakoś mnie nie przekonało. Żal było paćkać farbą przedmioty, które mają swoją historię i swoje życie. Już nigdy nie dałoby się tego odwrócić. Stanęło na tym, że mój taras będzie przypominał:
I na razie wygląda tak. Warsztat szewski od razu wypróbowałam.
Stolik już w miejscu docelowym.
A to najpotrzebniejsza rzecz w mojej pracowni, którą dostałam niedawno.
No, nachwaliłam sie wystarczajaco, czas wziąć się do pracy.