niedziela, 31 maja 2015
sobota, 30 maja 2015
Wpadam na chwilę
Mam wrażenie, że doba ostatnio znacząco się skurczyła. Jakoś do tej pory nie było z tym problemu, teraz od rana do wieczora mam ręce pełne roboty. Gdyby udało się odłożyć robótki na jakiś czas, to pewnie przestałabym marudzić na brak czasu, ale się nie da, więc wszystko w biegu i nie do końca.
Ostatnio przyszła paczuszka od Kingi z Piecuchowa. Śliczna, pachnąca - dosłownie! Zapach przez wiele godzin unosił się po domu, a ja trochę się zawstydziłam, bo zawsze z pakowaniem mam problem. Muszę to zmienić, bo jakże przyjemnie wyciągnąć pięknie zapakowane prezenty.Popatrzcie na te cudowności.
A to dla mojej wnuczki Helenki.
Kinga, dziękuję za wymiankę.
Jak już pisałam, robótki to jak tlen, więc powstały kolejne.
O słoikach nie wspomnę, bo cały czas sie robią, a znajomi dbają, aby mi ich nie zabrakło do przemianki.
sobota, 23 maja 2015
Ostatnio
totalnie jestem zajęta domem i specjalnie nie mam czasu na robótki i na bloga, jednak bez dziergania nie da się żyć. Dla Kingi z Piecuchowa zrobiłam wymiankową niespodziankę w postaci:
lawendy, o którą Kinga poprosiła,transferowa poduszka
Od Kasi z Lublina dostałam maciupeńkie buciki na lale. Jestem oszołomiona rozmiarem i precyzją. Do tego Kaśka zrobiła mi mnóstwo wstążeczek i różyczek do włosów lal, a także dwie śliczne bransoletki. Ostatnio coraz częściej i z prawdziwą przyjemnością zaczynam nosić biżuterię, którą od Was dostaję.
czwartek, 14 maja 2015
Lawendy ciąg dalszy
Miały być dwie różne, ale stanowiące całość. Nie mam pojęcia czy mi się to udało, ale wielkość, tło, materiał, ramki, pszczółki wrzuciłam na obydwa obrazki. Ja tak lubię ten temat, że mogę nie być obiektywna i jestem ciekawa Waszej opinii. Ostateczne zdanie i tak należy do Ani, bo do niej jutro wybędą obydwie prace.
Zauroczę Was teraz moim drzewkiem, na który niedawno zapadł wyrok i miało zostać przeniesione w inne miejsce. Otóż bonsai było tworzone przez poprzednich włascicieli. Śliczne drzewko, ale rosło na ogromnym kopcu, który zabierał całą przestrzeń trawnika. Po dwóch latach przekonywania męża, że drzewko dobrze będzie się czuło w innym miejscu, mogłam przystąpić do działania. Mąż wywoził ziemię z kopca, a końcówka to już moje działanie. Z miotełką w dłoni ruszyłam na podbój korzeni. Dwa dni wymiatałam ziemię i kształtowałam ostateczny wygląd. Powierzchnię kopca zmniejszyłam do minimum i obniżyłam ile się dało. Na zdjęciu widać jaką powierzchnię zajmował. Teraz w tym miejscu posiana jest trawa i niech drzewko ma się dobrze. Już tu zostanie.
I na koniec namawiam Was na własny chlebek na zakwasie. Żytni,pyszny, pachnący.No i żeby tradycji stało się zadość, kolejna porcja słoików.
A młode mamy zapraszm na ciekawą wyprzedaż ciuszków dla dzieci u Magdy. Zajrzyjcie.
niedziela, 10 maja 2015
Czerwono mi
Był materiał od Bożenki, są i lale. Dzisiaj tylko jedna, bo dwie pierwsze zostały specjalnie zrobione dla Andrei i Amelki, i rzecz jasna, nie wolno mi ich pokazać, by nie zepsuć niespodzianki. Dzisiaj inna, która mnie bardzo ujęła. Znaczy nóżki, takie leciutko krzywe. Dla jednych będzie to zarzut, a dla mnie najładniejszy element lali. No i druga rzecz, z której trzeba się wytłumaczyć to kolor. Koty były czerwone, a teraz lala. Uwielbiam czerwień, do tego ta jest taka soczysta. Włóczka jest cieniutka, więc na małe postaci jak znalazł. I po trzecie, dostałam kiedyś ogromną szpulę takiej włóczki, więc mam z czego robić. I wilk syty, i owca cała.
Tu jeszcze bez oczuSpódnica
Tu jeden warkoczyk jeszcze niedopracowany.
Kiedyś wzięłam do lali na włoski pakuły, ale były za ciężkie. Myślę, że teraz wygląda to zdecydowanie lepiej. Czesanka na włoski też od Bożenki.
I na koniec podziękowanie. Dwa dni temu dostałam od Kasi z bloga Retro blue cudowny magnes. Kasia mieszka we Francji, więc tym bardziej dziękuję za pamięć i fatygę. Dodam, że warto wpaść do Kasi. Cudne zdjęcia, cudna przyroda, cudne miejsca.
środa, 6 maja 2015
Łapię każdą chwilę w przelocie
Nie mam czasu dosłownie na nic i tylko z doskoku coś tam złapię i dłubię. Dzisiaj dorwałam starą skrzynkę z przeznaczeniem na donicę. Szlifowałam ją, zrobiłam strukturalny napis z szablonu, zabejcowałam i jeszcze mokrą odłożyłam do wyschnięcia. Nie zdążyłam się odwrócić jak mój kochany pan majster odłożył wkrętarkę na skrzynkę i napis, niestety, troszkę ucierpiał. Nie będę nic poprawiać, efekt starości na pewno został pogłębiony.
Muszę się Wam pochwalić, że przybyły do mnie nowe magnesiki. Od Beatki z bloga Koraliki Beaty mam ich już pewnie z dziesięć, a może i więcej. Beatka zawsze o mnie pamięta i prosi swoich znajomych o przywiezienie ich z różnych zakątków świata. Bardzo, Beatko, dziękuję.
A od Bożenki fantastyczny materiał na lale. To jest tak cudna osoba, że brak słów. Najczęściej informacja o tym, że coś ma dla mnie wygląda tak: Danuś, słuchaj, byłam w tym i tym sklepie i było to i to w okazyjnej cenie, więc wzięłam dla ciebie i dla siebie. Fajnie jest mieć taką Bożenkę.
Na koniec moja manufaktura słoikowa. Tym razem malutkie słoiczki, bo i kawa malutka. To jest kawa rozpuszczalna o cudownym aromacie i ciekawym truflowym smaku. Nie jest tania, ale tak od święta polecam.