wtorek, 25 kwietnia 2017

I to, co się działo

w ostatnim miesiącu. Zacznę od transferowych blaszek i desek, a trochę ich było.





A tu moje najukochańsze
Słoiczki i puszki do kawy

Lawendowa panienka, bo wszystkie wyszły. Problem był taki, że znalazłam bukiecik ubiegłorocznej lawendy i tak jak się szybko ucieszyłam, tak po zrobieniu okazało się, że przy najmniejszym dotyku sypie się okropnie. Postanowiłam jednak zrobić i jak nowa urośnie, to tylko wymienię ubranko i dorobię malutką. Panienka ma już koraliki na wykończeniach, a tu jeszcze  bez, stąd te łapki takie skręcone i byle jakie.
Jaja też jeszcze były, w trzech rozmiarach.

Spotkały nas  także niespodzianki. Dostaliśmy w prezencie cudowny gliniany tadżin od Grażynki i Piotrka. Cudowna rzecz, fantastyczny garnek do przygotowywania marokańskich potraw. My przystosowaliśmy go także do naszych realiów i jest to najczęściej używany garnek w mojej kuchni. Ponieważ zdarza się się, że czasami ulega pęknięciu, zrobiliśmy opaskę zaciskową i teraz bez obawy można szaleć. Mało tego w prezencie dostałam od Grażynki ręcznie tkany, ogromny obrus. Same wiecie jaki to bezcenny skarb! Po prostu kosmos. Kiedyś od Gośki dostałam dwa kawałki i aż żal było ich używać. Teraz poszaleję. No i na dokładkę dwa magnesy. Dzięki kochani!



A poza tym są nowe zdobycze
Myślę, żeby po renowacji pozostanie jako stolik tarasowy, ze względu na przepiękną górę
Słabo widać, ale są tu cudne ornamenty i jest bardzo stabilna.
Do kolekcji dwa żelazka
A z nowości kuchenno-ogrodniczych to zakisiłam cytryny.
Zakupiłam pierwsze zioła,
I zrobiłam wielką  donicę na zielnik. 4 metry na 1 metr, ale to dopiero jak coś wyrośnie. Wiem! Zamęczyłam Was, ale w końcu miesiąc mnie nie było. Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem. Będę się starała z całych sił, aby nie pozostały bez odpowiedzi. Do usłyszenia.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Czas wracać

Tyle się działo, że trudno to wszystko ogarnąć. Potrzebowałam  przerwy, bo czułam zmęczenie, zniechęcenie. Czasami blogowy, cudowny świat daje w kość, szczególnie wtedy, kiedy zawodzi i kiedy negatywnie zaskakuje. Wtedy myślisz czy to już nie ten czas, żeby zejść ze sceny, tak jak to zrobiło wiele dziewczyn, które ukochałam, i których blogi były inspiracją. Kiedy tak intensywnie myślałam nad tym wszystkim, Bożenka kazała odłożyć wszystko na bok i powiedziała: Wrócisz jak sama będziesz gotowa. Więc jestem, już bez dylematów, gotowa do kolejnych wyzwań. Żeby nie było tak prosto, to przed świętami padł komputer. Nie było więc żadnych życzeń i podziękowań. Czynię to teraz: Dziękuję za pamięć, za ciepłe słowa, za życzenia. Remont przedświąteczny nie pozwolił mi myśleć o wysłaniu kartek, ale  obiecałam  sobie, że się poprawię. U mnie poremontowe sprzątanie, a w międzyczasie małe robótki.




Nie mam pojęcia co wyjdzie z tego posta, ponieważ po awarii sprzętu nie potrafię jeszcze się w nim odnaleźć. Jeżeli wszystko się uda, wkrótce pokażę Wam niespodzianki, które ostatnio mnie spotkały,