niedziela, 28 sierpnia 2016

Nie tylko ja tak mam

Zaczynam jedną rzecz i już w trakcie tworzenia rodzi się kolejny pomysł. I jak tu przestać? No jak? Nie ma takiej siły, więc powstaje kolejny temat. Wcale nie obiecuję, że to koniec, chociaż teraz muszę zrobić coś obiecanego. Rzeźba jest bardzo duża. Popatrzcie.
Kiedy praca sobie schła, pozbierałam w ogrodzie moje figury, nadgryzione zębem czasu i teraz są jak nowe. Wszystkie rzeźby odnowiłam i cieszę się jak dziecko, bo w trakcie odnawiania przypomniały mi się pierwsze lekcje u Beatki - Ataboh, a było to ponad pięć lat temu, pierwsze emocje podczas tworzenia, no i zauroczenie tym, co tworzy Beatka. Teraz to już są moje rzeźby, moje emocje i pozostała bezgraniczna miłość do paverpolu.
Tu stare-nowe.
 Miałam się dzisiaj chwalić niespodziankami, ale aparat strajkuje, więc pokażę je następnym razem. Miłej niedzieli życzę.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Miała być baba

taka prawdziwa z paverpolu. Podobna do tej, jaką już kiedyś robiłam. Wiadomo, że nie taka sama, bo nigdy dwa razy tej samej figury nie zrobię. Za skarby świata!  Kocham grafitowy paverpol, jest taki mroczny i tajemniczy, rzeźby też takie są, a to mnie kręci i napędza. Wszelkie baby to również mój ulubiony temat. Wczoraj zobaczyła ją moja mama i pierwsze jej słowa: Jak ona bardzo przypomina mi babcię Stefcię! I miała rację, gdzieś w podświadomości miałam zakodowany obraz babci, ciepłej i kochanej.
Do wykonania twarzy i dłoni wykorzystałam masę papierową. Wiem, że są gotowce, ale one są gładkie, piękne i do moich prac nie pasują. Koszyk jest od Ataboh.
Moja poprzednia babcia mieszka od pięciu lat na tarasie
I moje kolejne zdolne dzieciątko. Helenka wymalowała swoją bluzkę. Jest tam Plamka i Trango, Staś domalował samolot, a babcia podpisała.
Następnym razem będę się znowu chwalić. Już mnie lubcie!

sobota, 20 sierpnia 2016

Słów kilka o mojej plantacji

czyli jak zabrałam się za uprawy.  Uzbierało mi się trochę ziaren dyni -  różnych, różniastych. Wszystkie opisane, posegregowane. Uff, chociaż raz wszystko na swoim miejscu.  Tyle tylko, że miejsca na te dynie nie ma u mnie ani skrawka, więc wyniosłam się za płot, bo tam piękna łąka. Ziemi z kompostownika też sporo, bo od lat sobie go tworzymy, no to nie ma się co zastanawiać, będą dynie do konsumpcji i do dekoracji. To drugie nawet bardziej mnie interesowało. M. przygotował poletko, takie niewielkie, bo przecież tylko dynie, wsadziłam pestki i za jakiś czas dziwy jakieś zaczęły się pojawiać, do tego wszystko ogromniaste jak po Czernobylu. Dzisiaj tam zanurkowałam, bo ciężko wejść w ten gąszcz i znalazłam cudniaste dynie, białe i Hokkaido, i podobne do arbuza, i zielone podłużne, i okrągłe nakrapiane, słowem pełen asortyment. Jesienią pokażę cały zbiór. Teraz tylko migawki.
Jutro znowu zanurkuję, bo ciekawość mnie zżera, co tam jeszcze mam. Przecież to moja pierwsza poważna uprawa. Miłego weekendu.

piątek, 19 sierpnia 2016

Miód na moją duszę

Kiedy już napisałam cały post, coś kliknęłam i zjadło wszystko, co było, a zawarłam w nim wszystkie moje emocje, które towarzyszyły mi na wystawie prac Beatki i jeszcze długo potem. Wszyscy wiemy jak pięknie tworzy, ile serca jest w każdej pracy. I niby wszystko widziałam na jej blogu, niby wiedziałam czego się spodziewać, ale uwierzcie mi, to nie to samo. To jest po prostu Artystka. I tyle. Trzeba oglądać, podziwiać i starać się rozumieć jej piękny świat.
Ta laska, w kwiecistej sukience to Beatka! 
A to dowód, że Danusia z mężem też tam byli

I kolejny miodzik z innej już beczki - ogromna paka od Bożenki, materiały, czesanka na włosy dla lal i wiele, wiele innych przydasi. Bożenuś dzięki. Ty wiesz, ile to dla mnie radości.


środa, 10 sierpnia 2016

Tak właściwie, to temat

kilkakrotnie już przerobiony, ale jestem maniakalną fanką lawendy i panienek lawendowych. Inne ziółka też uwielbiam, ale lawenda, to lawenda. Ostatnio u Chińczyka kupiłam paczuszkę drewnianych kulek, wiedząc, że i tak się przydadzą. Długo nie leżały, bo w trakcie bezsennej nocy narodził się pomysł.
I wszystko jasne.
Panienki mają zawieszki, ale wystarczy jedna, bo obydwie mają w rączkach druciki, które skutecznie utrzymują maleństwa. Bo powstały dwa
Zdjęcia marnej jakości, bo lampa w aparacie rozładowana, a aparat też na końcówce zasilania. Pozdrawiam wszystkich gorąco i dziękuję za komentarze. 
Na koniec zostawiłam najważniejsza sprawę. Sama przekonałam się, że kiedy istnieje potrzeba, blogowy świat jest jest zawsze gotowy. Ja już się zgłosiłam do pomocy. Przeczytajcie.
https://handmadebyjo2013.blogspot.com/2016/07/post-nr-100-i-apel-o-pomoc-dla-amelki.html
i pomóżcie!!!

niedziela, 7 sierpnia 2016

Tak to już jest

że jak robisz coś po raz pierwszy, to zaraz chce się zrobić po raz drugi, żeby poprawić błędy. U mnie też tak było, tyle tylko, że na drugiej się nie skończyło. Wypróbowałam wszystkie włóczki jakie miałam na włoski, a efekt taki:
I różowa na specjalne życzenie. Cyferka się na pewno nie zgadza, ale zrobi się taką, jaka będzie potrzebna.
A tu wszystkie moje księżniczki
Przyglądałam się moim lalom i w końcu wpadłam, co jest nie tak. Zabrakło skrzydełek. Niebieska i różowa już mają, kolejne dostaną.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Lawendowe panienki

po raz wtóry. Powstały z moich zbiorów i mam w planie jeszcze kilka. Moje od Ani i Eli wiszą w kuchni i delikatnie sprawdziłam czy da się wymienić zioła z poprzedniego roku, bo straciły trochę kolor. Da się i wieczorkiem się za to zabiorę. O rany!!! Nitek nie zdjęłam, zaraz to zrobię.
A to już cała zajęcza i królicza rodzinka.



Już dawno temu spodobały mi się laleczki na podusiach. U mnie to nie księżniczka i nie na ziarnku grochu, ale kto wie, może niedługo taka powstanie.

Te prace powstały, kiedy wnuki spędzały u nas wakacje. Staś, lat 7, zawsze w salonie stawia market. W tym roku postaraliśmy się o tekturowe regały, aby sklep prezentował wyższy poziom. Do tego wszystkiego jego ukochana Plameczka została towarem na sprzedaż.
A Antek, lat 9, nauczył się szyć na maszynie i przepadł jak kamień w wodę. To są jego pierwsze sówki. I tu sprostowanie: sówki już były wcześniej, a to rzecz jasna myszki. Dzięki Ulka za sprostowanie.
A w moim ogródku coraz bardziej dziko, a ja nie zamierzam w tę dzikość ingerować. W głębi widać oczko wodne.
A tak pięknie zarosła żeliwna beczka, którą pokazywałam, kiedy ją zdobyliśmy.
Miłego tygodnia!