Już wczoraj zaczęłam realizować pomysł firanki węzłami makramy. Przypomniałam sobie o niej na warsztatach filcowania, kiedy trzeba było rozdzielić koralowe kule. Nie chciałam metalowych ozdóbek, więc pomiędzy wrzuciłam splot makramy. No i teraz już makrama zadomowiła się w mojej głowie. Kiedyś bardzo mocno siedziałam w tej technice i pomyślałam, że takie firanki to będzie to. Rany, jak ja się namęczyłam! Po pierwsze nić to nie sznurek i wzór pod wpływem ciężaru zastraszająco chudł i ciągnął w dół, po drugie nić nałożyłam na długi kij, który miał małe sęki i nie mogłam potem z niego zdjąć. Mogę śmiało powiedzieć, że była to jedna z trudniejszych do wykonania prac.
Efekt końcowy
Tak wyglądał warsztat pracy
Po godzinie
Następnego dnia rano
Środek pracy
Ogon został jako element dekoracyjny
Ponieważ wymiary się skurczyły, po bokach dołożyłam dwa małe szale, które na dole mają ażurowe wykończenie, takie jak firanka. Jutro dokończę, bo dziś już mi się nic nie chce.
Jeszcze niedokończony szalik
Pieknie wygląda! Wyobrażam sobie jak wiele pracy musiałaś włożyć w tą firankę! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ładna firanka, a nakład pracy ogromny! Podziwiam za wytrwałość :)
OdpowiedzUsuńZnowu obca dla mnie technika. Podziwiam i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości i cierpliwości, wyszło pięknie!~
OdpowiedzUsuńTo jednak nie dla mnie- tych cech mi brakuje niestety.
Coś PRZEPIĘKNEGO, PRZECUDNEGO!!!!!!!! Rzadko widzę coś tak mocno w moim stylu....ZACHWYCIŁAŚ mnie na maksa! Ten wzór podstawowy bardzo podobnie robiłam na szydełku, no ale największe dla mnie cacko....TO TA CUDNA PAJĘCZYNA!!!!!
OdpowiedzUsuńTaką pajęczynę muszę z lnu wymodzić, nie ma bata:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Z ogromnąa radością czytam, że coś Wam się podoba. Makrama mnie wykończyła i chyba długo nie zagości na moim blogu. Ale reszta jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńAniu, pajęczyna wyszła przez przypadek i z konieczności.W momencie kiedy zauważyłam, że firanka robi się coraz krótsza zmieniłam splot, aby uratować pracę. Zbyt wiele wysiłku już włożyłam, żeby rzucić to w kąt.
OdpowiedzUsuńNo i chwała Ci za tą konieczność, bo boska jest właśnie dzięki pajęczynie...nadal za mną chodzi:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie ozdabiasz okna a to też mój konik :) Pozazdrościłam Ci :))
OdpowiedzUsuń