Dzisiaj było transferowo do bólu i jeszcze jutro będzie. Trochę z konieczności, ale to cudowna konieczność. Cały czas staram się, aby wydruk był niepowtarzalny, jedyny, ale zbliżony w klimacie. Cągle mam jakieś ale, no cóż, praca czyni mistrza i jutro ciąg dalszy.
rosło
rosło
i takie wyrosło
W ramach przerywnika powstał fartuszek ( w planach jeszcze dwa ) dla jednego z moich Miśków. Jak przyjadą do babci będą gotowe.
Zamarzył mi się nowy projekt wstążeczkowy, tym razem bratki. Ochoczo zabrałam się do naciągania płótna na ramkę, ale, niestety, zszywki się skończyły i trzeba jutro do sklepu.
Ale wspaniałe! po prostu nie mogę oczu oderwać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChusteczniki pięknie ozdobione :) Super :) Fartuszek rewelacja :) Tyle talentów,że ja choć w połowie bym chciała tak umieć :)
OdpowiedzUsuńCudne pudełeczka! Powiedz proszę, jakim rozcieńczalnikiem robisz transfer? Fartuszek kojarzy mi się ze wspólnym robieniem ciasteczek :-)'
OdpowiedzUsuńDzięki za gratulacje i odwiedziny.
Miłego dzionka!
Kaśka, cudna jesteś.Zawsze masz ciepłe słówko. Ale krytykę przyjmuję z pokorą. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA co ja mam krytykować jak ja z podziwu wyjść nie mogę :)))
UsuńTRansfer to Modge Podge
OdpowiedzUsuńAle artystka z ciebie wszystkiego jeszcze nie obejrzałam , ale widzę ze mam tu ziołowo pokrewna dusze . Maki wyrwały mnie z kapci.
Usuń