Zobaczcie co dostałam wczoraj od Gugi. Przecudne rzeczy, które od razu poprawiły mi nastrój po eksperymentach krawieckich. Bransoletki w ulubionym kolorze, a myszka stoi na biurku i uśmiecha się do mnie. Wianuszek wisi na tarasie, a reszta upominków na pewno się przyda. Dzięki, dzięki, dzięki.
A teraz już do rzeczywistości. Z powodu awarii mojej maszyny, zmuszona byłam uruchomić to coś, co otrzymałam od mojej teściowej, na co do tej pory dmuchałam, chuchałam, ale nigdy nie używałam. No i przyszedł ten dzień, kiedy nie było wyjścia. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. I co z tego, że otworzyłam, jak to w żadnym calu niepodobne do mojej starej. Pół godziny oglądałam, mąż w tym czasie naoliwił, a ja stwierdziłam, że trzeba by jakiś trzeci fakultet ukończyć, żeby to uruchomić. Ale się zawzięłami jak już poszło, to lepszej zabawy dawno nie miałam, tylko nogi trochę bolały.
A torba raczej eksperymentalna, no bo cóż mogło wyjść za pierwszym razem.
Potem był już tylko ogród i kilka godzin pracy, ale bardzo lubię takie zmęczenie.
O rany! Singierka stara! Kocham te maszyny! Moja Babcia miała taką i to była maszyna na której uczyłam się szyć! Chyba nawet na niej szło mi lepiej niż na mojej elektrycznej :) Bo elektryczna czasem mnie przeraża szybkością :) I moje pierwsze uruchomienie elektrycznej maszyny to pewnie wyglądało jak u Ciebie uruchomienie tej maszyny - postawiłam ja i oglądałam z każdej strony, a jak się naoglądałam, to stwierdziłam, że ide po sąsiadkę, ale że ona po duńsku by mi tłumaczyła - to się zawzięłam i uruchomiłam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTylko, że elektryczna pięknie obrębiła szwy, a singerka niestety. Ale też ją pokonałam , jak Ty swoją. Pozdrawiam.
UsuńJa nie miałabym problemu, też szyłam swego czasu na takiej. I bardzo lubiłam... teraz u mnie stoi też taka ale nie jest sprawna. Mam swoją elektryczną... mało używam, kiedyś nic nie kupowałam wszystko szyłam sama, ale to było dawno temu...
OdpowiedzUsuńA moja bardziej niż sprawna. Dawno, dawno temu uczyłam w szkole dzieci szyć na takich pedałowych, ale one były bardziej przystępne w obsłudze, a z tą miałam problem, ale za to jaka radocha. Pozdrawiam.
UsuńPiękne prezenty, a maszyny to zazdroszczę...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie zazdrość, bo się zepsuje. Pozdrawiam.
UsuńJa mam Singerka u siebie od śmierci babci. Szyłam na nim od wczesnych lat dziecięcych. Jest rewelacyjny i niezmiernie prosty w obsłudze. Sama go rozłożyłam na części i udało mi się złożyć do "kupy".
OdpowiedzUsuńNa dodatek niezawodna od skóry po jedwab. Zdobi mój blokowy "salon". Chociaż świetna w odróżnieniu do Twojej stolik ma nieco zniszczony ze śladami korników. Lubię te dziurki.
No to trzeba wziąźć się na ambicję, skoro jest łatwa w obsłudze, nie marudzić, tylko szyć. Pozdrawiam.
UsuńTaka maszyna to istny majątek, piękne prezenty od Gugi.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPewnie, dla mnie emocjonalny szalenie. A prezenty ucieszyły mnie bardzo.
UsuńA ja właśnie na takiej szyję ;-), choć brak jej tego pomocnego blaciku i to dzielnie się spisuje staruszka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam szyciowe wyczyny
To niech Ci służy jak najdłużej ta staruszka. Pozdrawiam.
UsuńFajnie, że prezenty przypadły Ci do gustu:) Maszyna super! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA jakże by inaczej, są super. Dzięki i buziaki.
Usuńprezenciki sliczne...a maszyna nie taka straszna i jak widze do pokonania...torba wyszla swietnie...
OdpowiedzUsuńJakoś się dało, trochę ćwiczeń i będzie dobrze. Pozdrawiam.
UsuńSuper prezenty:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę maszyny.
Pozdrawiam- Iwona.
Dziękuję i też pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrezenty piekne...super
OdpowiedzUsuńNa takiej maszynie też kiedyś szyłam...są niezniszczalne.
Pozdrawiam
Zzieleniałam z zazdrości bo mnie te transfery nie wychodza wszystko sie rozmazuje a Twoja torba jest cudna!
OdpowiedzUsuńTrchę wprawy i drukarka laserowa i tyle.
OdpowiedzUsuńTaką maszynę miała moja mama,palca sobie na niej kiedyś przeszyłam,a wogóle to tu jest tak pięknie,że zostanę na dłużej,pozdrawiam
OdpowiedzUsuń