poniedziałek, 25 stycznia 2021

Kilka słów o tym, co boli

W kwietniu rozstaliśmy się z naszym pieskiem. Ci, którzy są ze mną od lat, znają go dobrze. Na stronie głównej na pasku są jego zdjęcia od czasu, kiedy zaczynałam zabawę z blogiem. Choroba pokonała go błyskawicznie, było cierpienie pieska i nasze. W końcu trzeba było podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Byliśmy z nim do końca. Bolało jeszcze długo, a i teraz łezki płyną. To był cudowny przyjaciel, w którym znalazło się 100 % mądrości i miłości. Wiedzieliśmy, że kolejnego psa już nie będzie, że nikt nie jest w stanie zapełnić nam tej pustki.




Minęło osiem miesięcy. W domu pusto cicho. Wnuki całą miłość przelały na Plamkę, która jest  przeszczęśliwa. Mąż wracając z pracy, wychodził z samochodu i spoglądał na furtkę, gdzie witał go jego najwierniejszy przyjaciel.

I musiało to się stać. Musiało. Taki mamy dom, tak kochamy zwierzęta, tak bardzo każdy o tym marzył. Wszyscy szczęśliwi, a nasz maluszek będzie miał najlepszy dom na świecie.


Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Wyrzuciłam z głowy myśl, ze mój czas na blogu się kończy. Dzięki Wam z całego serca!

piątek, 15 stycznia 2021

Zwolniłam

 Chyba po raz pierwszy zmieniłam tempo życia. Spokój przed świętami i po świętach. Odwołane kiermasze, więc po co się śpieszyć. Robótki powstawały, kiedy była ochota. Od mojej Renatki dostałam ogromną szpulę zgrzebnej, cudownej wełny. Sto pomysłów się wylęgło i w końcu stanęło na stworzeniu kolekcji w jednym klimacie. Dzisiaj tylko zapowiedź a kolejna prezentacja już w całości. 

Oto łosie w nowych ubrankach




Dziękuję Wam za wszystkie życzenia świąteczne i noworoczne. Dziękuję Dusi za upominki i Renatce za wszystkie wspaniałości. Trzymajcie się dziewczyny!