sobota, 31 marca 2012

Wstążki cd.

    Od kiedy opanowałam technikę wykonania róż siedzę w nich bez przerwy. Nie jest to łatwe, ponieważ trzeba nieźle naprzewracać wstążką i jeszcze ją tak ułożyć, żeby efekyt był zadawalający. Tak mnie to wciągnęło, że ciągle improwizuję, udoskonalam i kombinuję po swojemu. Dzisiaj róże na czarnym tle. Lubię ten kontrast.



    Chcę Wam jeszcze pokazać mój ulubiony mebel, który otrzymałam w prezencie od mojego kuzyna. Był w bardziej niż opłakanym stanie. Ktoś komuś  na drzwiach wyznawał miłość grubym gwożdziem, do tego drzwi  były zamykane na łańcuch i kłódkę. Prawie miesiąc pracowaliśmy z mężem, aby coś z tym zrobić. Brakuje nam jeszcze okuć i zamków. Nie trafiliśmy na razie na coś co nam odpowiada, ale nie ma się co spieszyć. Mebel już funkcjonuje, a reszta może poczekać.







czwartek, 29 marca 2012

Niekończąca się opowieść

czyli ciągłe powroty do Prowansji. Zapewne byłaby dłuższa przerwa, ale po pobycie na przepięknym blogu  Jenouvelle coś drgnęło, coś odżyło i zebrało mi się na wspominki. Prowansja to miejsce szczególne, które nigdy nie pozostaje obojętne dla tych, którzy je choć raz odwiedzą. I to nie próżność, ani chęć wymądrzania się, to autentyczna miłość do każdego skrawka tej ziemi, który udało mi się poznać. Obejrzałam wczoraj piękne zdjęcia miejsc, które są mi bliskie i w podzięce  dedykuję Magdzie ten post.










    I moja mała domowa Prowansja. To przedmioty, którymi się otaczam i broń Panie Boże, nie są one tylko dekoracją, ale bardzo użytecznymi naczyniami. Sprawia mi ogromną przyjemność korzystanie z nich, bo oprócz tego, że  są ładne to przypominają o moich bliskich i o tych cudownych miejscach.














środa, 28 marca 2012

Powrót do korzeni


    A raczej do mebli naszego dzieciństwa. Ten kredens wykopaliśmy w piwnicy moich teściów. Stoi sobie na tarasie i czeka na kapitalny remont. Pracy będzie dużo, ponieważ powłoka farby jest dość gruba i trzeba jej się pozbyć. W ubiegłym roku nie było czasu, aby się nim zająć. Teraz czas najwyższy.



    Wszyscy chwalą się co im wyrosło w ogródku, to ja też.






poniedziałek, 26 marca 2012

Ale to już było

    Było, było. Ale też trzeba było to poprawić. Nie do końca byłam zadowolona z poprzedniego efektu i zrobiłam ten sam motyw wiosenny jeszcze raz. Obrazek jest mniejszy, tło inne, no i ramka w zielonym kolorze. Mam wrażenie, że jest lepszy od poprzedniego.


    A do naszych letnich pomieszczeń doszło oświetlenie i kilka drobiazgów. 






                                                                                                                        

sobota, 24 marca 2012

Wiosenne rewolucje

    Po raz drugi tej wiosny udało nam sie zjeść obiad na powietrzu. Obiad to dużo powiedziane, bowiem cały dzień uczciwie pracowaliśmy w obejściu i tylko przelotem wpadaliśmy coś przekąsić.   
  Kiedy rok temu wprowadzaliśmy się do naszego domu, po poprzednich właścicielach odziedziczyliśmy przy budynku gospodarczym trzy kojce dla psów. Ponieważ nasz pies jest bardziej niż domowy i nie było mowy o zamieszkaniu w jednym z nich,  długo zastanawialiśmy się jak je wykorzystać.W ubiegłym roku w pierwszym kojcu powstała letnia kuchnia. Było to naprawdę zbawienie. Wszystkie zaprawy, obiady, jedzonko dla psa,  ciasta robiłam właśnie tam.



    Teraz kończymy kuchnię i zabieramy się za jadalnię. Na pierwszy ogień poszedł barek - znowu szlifowanie, woskowanie, potem trochę drobiazgów i w końcu coś  się wykluło. Do końca jeszcze daleko, ale jesteśmy z siebie bardzo dumni, bo wszystko robimy sami. Już lubię to miejsce, bo pomalutku widzę jak będzie niedługo wyglądać. Padamy z nóg, ale jesteśmy szczęśliwi, że taki kawał roboty udało się wykonać.









czwartek, 22 marca 2012

Na fioletowo

    Tym razem fioletowe kwiaty: lawenda, fuksje, dzwonki i jakieś jeszcze nieokreślone. Muszę nadmienić, że są to własne pomysły i eksperymenty, a co za tym idzie mniej lub bardziej udane. Jak coś mi się nie podoba za jakiś czas siadam i robię następny. Poprawiam, aż do skutku, co nie znaczy, że jestem już zupełnie zachwycona, bo zawsze można zrobić inaczej, może lepiej. Tak się stało z wiosennymi kwiatami, które poprawiam i jutro zapewne pokażę.





    Dzisiaj drewniany lampion otrzymał nową szatę, a jutro zabieram się za duuuuży mebel. Ale o tym następnym razem.






środa, 21 marca 2012

Starym rzeczom nowe życie

    Kiedy wszyscy tworzą pisanki, ja przekornie zabieram się za zupełnie inne prace. Przed południem co prawda  miałam warsztaty z pisanek. Było cudnie.  Panie bardzo, bardzo pojętne, pisanki wykonane, dyspozycje wydane i spotkanie już po świętach. A po przyjściu zabrałam się za starą tacę, która aż prosiła się o swoją kolej. Trzeba było wyszlifować, a wyblakły brąz zamienić na zieleń. Ostatnio wszystko smaruję na zielono. To chyba z tęsknoty za wiosną. No i tak wyszło.