czwartek, 26 kwietnia 2018

Obiecałam, a tu znowu myszy!

Już myślałam, że zasiądę na dobre przy wstążkach, ale w głowie co chwila, pojawiały się pomysły na nowe myszki. Anielska Szpuleczka przelała na mnie miłość do tych szmacianych stworków. Mam w zapasie kilka uszytych i kiedy tylko mam czas albo siatkówka w telewizji, to tworzę im ubranka. Stąd dwie nowe.





Taki malutki przyjaciel do tornistra.

środa, 25 kwietnia 2018

Od kiedy całym sercem oddałam się szyciu,

moje wstążki czekały na swoją kolej. W pewnym momencie zauważyłam, że już tak wiele zapomniałam i teraz, w ramach przerywnika, siadam i przypominam sobie. Dzisiaj powój. Obrazek prawie skończony, jednak kwestia liści jeszcze nierozwiązana. Muszę popróbować, bo mają taki charakterystyczny kształt i pierwsze wyszły takie sobie, więc zostawiłam i jutro wrócę do tematu.




Kilka dni temu, kiedy zaświeciło słoneczko powróciłam do transferu, bo zostało mi trochę lawendy, a jakoś przed zimą nie zdążyłam. Wiadomo szewc...


Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem.

piątek, 20 kwietnia 2018

Mały, delikatny i niebieski

Taki miał być, więc stanęło na moich ulubionych kwiatuszkach. Własnie przed chwilą go ukończyłam i pewnie kilka listków pewnie dorzucę. Póki co,  trochę sobie  postoi, żebym mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Wstążeczki malowane, tło również. Najpiękniejsze jest ręcznie tkane płótno, za które gorąco dziękuję Grażynce.



A teraz czas na ogród. Pięknie dziękuję za komentarze pod poprzednim postem i miłego weekendu Wam życzę.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Wszystkie myszki ukończone

 Dzisiaj dostały ubranka,wymaszerowały z samego ranka na taras i tym samym temat myszek uważam za zamknięty. Za tydzień dłuuugi weekend, przyjadą chłopcy i trzeba zacząć przygotowywać bazę do działania. Wytyczne sprecyzowane i zatwierdzone przez dziadków, więc trzeba zabezpieczyć front działań. Tymczasem moje myszki:





Miłego dnia!

wtorek, 17 kwietnia 2018

Czas pędzi

i nie wiadomo kiedy, minęły trzy tygodnie. Dziękuję Wam za życzenia świąteczne, za komentarze, za energię, którą czerpię zachłannie. Niby na nic nie mam czasu, ale nie wyobrażam sobie życia bez moich robótek. Są dni, że nic nie zrobię, bo tyle się dzieje, ale kiedy tylko siadam już w dłoniach coś się pojawia. Ostatnio szyję i tą miłością zaraziła mnie Anielska Szpulka. Mam to szczęście, że poznałam Sylwię i wiem, że to wulkan, ba, chyba raczej tornado, pozytywnej energii i dobroci. Od niej mam wszystkie wykroje i telefoniczną pomoc, jak coś nie wychodzi. Temat myszek też od Sylwii. Lubię te maleństwa i musiałam kilka wypróbować. Teraz siedzą sobie w mojej pracowni.





Po drodze powstał śpioszek dla Olki
i ostatnia królisia dla Ewy
Miłego tygodnia Wam życzę!