piątek, 25 października 2013

Przygarnęłam bidulkę

i wcale nie z litości. Jak ją zobaczyłam w bagażniku samochodu, tysiące obrazów przemknęły mi przez głowę. Trzeba ją teraz zebrać do kupy i pomyśleć do czego wykorzystać. Jest piękna, do tego ma swoją historię, Ale o tym może kiedyś.








     Pozbierałam drobiazgi z tarasu, część pochowana, część trzeba było wyszorować. To moja kolekcja foremek do babek i chleba.Tak fajnie wyglądały, ze musiałam zrobić im zdjęcie.


    A rano złapałam ostatki jesieni w ogródku. Na brzozach już niewiele  listków.


    Wczoraj dotarła do mnie przesyłka od Trilli. Wszystko zaczęło się od wymiankowej chusty i od tego czasu jestem fanką Ulcinego dziergania. Zamówiłam dwa komplety, które Ulka już pokazała na swoim blogu.  Bardzo, bardzo mi się podobają i w końcu nauczę się nosić coś na głowie. Zobaczcie same.






piątek, 18 października 2013

Na jednym razie się nie skończyło

    To był dopiero początek. Rodzina jak zobaczyła grzybowe słoiczki zniosła do mnie wszystkie, które miała i zaczęła się produkcja. Pewnie wykorzystam dzisiejszy dzień na transfery, a jutro dokończę ostatnie i rozdam rodzince. Transfery trzeba koniecznie robić na powietrzu, bo straszliwie śmierdzi i zapach jeszcze długo pozostaje w domu.Potem bóle głowy i takie tam. 
    Mam wrażenie, że te słoiczki wyglądają jak grzyby w lesie.









    No to do roboty. Pozdrawiam i dziękuję za komentarze.

środa, 16 października 2013

Jesienne róże

powinny być w ognistych kolorach jak na tak piękną jesień przystało, a tu beże i brązy. Nigdy takich nie robiłam, więc trzeba już było spróbować. Tonacja taka jaką lubię, spokojna, delikatna. Ramka potraktowana dębem rustykalnym.





    A maleństwo delikatne już nie jest. Miało być w białej ramce, ostatecznie zmieniłam na konkretniejszą i chyba trochę lepiej wygląda.



    Teraz siedzę w słoiczkach, bo rodzina zgłosiła zapotrzebowanie. Pewnie u nikogo z moich bliskich nie ma już pojemników po kawie, bo wszystkie u mnie zlądowały.
I jeszcze jeden pomysł kulinarny przywieziony z Prowansji. Jeżeli Was ta kuchnia interesuje, to bardzo przydatny jest utarty czosnek, do którego dodaje się siekaną bazylię i zalewa oliwą z oliwek. Zamykamy i do lodówki. Ja używam do pomidorów, sosów pomidorowych, cukinii itd. aż do wiosny.


Śpioszek na swojej podusi. Też pokochał Francję.

                                                               
                                                                 

niedziela, 13 października 2013

Jestem

    Dzisiaj przejrzę sobie z ogromną przyjemnością Wasze blogi i zobaczę co nowego. Cztery dni nie zaglądałam do komputera i aż mnie nosi. Jeszcze przed zjazdem rodzinnym udało mi się zrobić pojemniki na grzyby, tą piękną dostawą od Bożenki pochwaliłam się poprzednio. Trochę trzeba było ich zrobić, ale  niezmiernie mnie to cieszyło, bo teraz grzybków mam na całą zimę.




    Na wszystkich czapeczkach są takie same nadruki jak na słoikach.


    A tak wygląda cała kolekcja.


    Dzisiaj na spacerze z psem mąż znalazł na łące, przy drodze takie oto prawdziwki. Tylko siedem, ale waga imponująca, bo aż 1,20 kg.


    Dokończyłam mój obrazek, zmieniłam łodyżki i liście.



    I kolejny kwas chlebowy już gotowy do rozlania w butelki.


    A to pierwsze próby z masą strukturalną i szablonem.Bardzo mi się ta nowa technika  podoba.


     Zmykam nadrabiać zaległości. Bardzo dziękuję za komentarze i Waszą obecność. Witam też nowych obserwatorów.

      Plamka też.

środa, 9 października 2013

Tyle się dzieje,

a ja nie mam czasu napisać posta. Wybaczcie mi, że tak skrótowo, ale wyjątkowa uroczystość rodzinna jest teraz najważniejsza. Jednak tyle rzeczy mam Wam do pokazania, że choć na moment wpadam. Wczoraj otrzymałam od Elis moją lalę. Jak jest cudna, możecie zobaczyć u Eli, bo tam sporo detali i u mnie na porannym spacerze. Piękna, perfekcyjnie wykonana, do tego fantastyczne kolorki. Brak słów. Cieszę się, że jest u mnie.












I jeszcze fantastyczna zakładka. 


     Drugie zamówienie dotarło od Ulki. Idealnie taka, jaką chciałam.



      Do tego z prezentem.


    A dlaczego ten kolor, zobaczcie same.


     Kolejna paczuszka, to wymianka z Kasią. Zauroczyła mnie jej zawieszka na okno, zamarzyłam i mam. Jest śliczna.



     Do tego serwetki.
              Małe:



                Duże:



      I wszystkie razem. Prawda, że cudne?


      I na koniec przesyłka od Bożenki. Lejki do lepienia pierożków już przetestowane i bardzo są fajne. Szczególnie, kiedy te łapki takie mało gramotne.



      No i ten worek,

       a w nim...


      Jesteś kochana.
      Więcej wiadomości dopiero w przyszłym tygodniu. Miłego weekendu Wam życzę.