piątek, 22 maja 2020

Myszak od razu wywędrował

do ogrodu. nawet nie dał czasu, aby stosowne oczęta mu wymyślić. Tymczasowo dwie szpileczki, ale chyba mu je jednak wymaluję. Duży jest, największy ze wszystkich szczurzastych, bo taki mi się wyrysował za pierwszym razem i tak pozostał. Potem tylko ubranko, koszyczek w łapki  i gotowe.


Zajrzał do poidełka, które zrobiliśmy dla owadów i ptaków i przypilnował, żeby  żadna Plamka i jej podobne, nie robiły tu bałaganu.


A poniżej kolega, znacznie mniejszy
I na koniec, moja najnowsza lawendowa tilda w nowym domu


Dziękując za wszystkie komentarze pod poprzednim postem, życzę udanego weekendu!

poniedziałek, 18 maja 2020

Komunijne opuściły mój dom

a najgorsze, że zdjęć niewiele. Po prostu zapakowałam i przekazałam. Po drodze zrobiłam tylko trzy fotki i tyle. Rozpusty więc nie będzie.




Z tyłu skrzydełka z zawieszką, żeby można było ewentualnie powiesić.   Internet znowu wariuje i napisanie posta, to naprawdę wyczyn. Miłego tygodnia i do usłyszenia.

piątek, 15 maja 2020

Komunijne absorbują mój czas,

ale przerwa obowiązkowo dla lawendowej. Jest znacznie większa od typowych tild, wykonana według schematu i przynajmniej wiem, gdzie naniosę poprawki. Rano wyskoczyłyśmy do ogrodu, wszak to ogrodniczka, ale internet z nami nie współdziałał i dopiero teraz się meldujemy.






A w domowej spiżarni syrop z melisy. Miłego weekendu. Dziękuję za wszystkie komentarze.

środa, 13 maja 2020

To zdecydowanie nie lawendowa

a raczej wrzosowa. Tak, zdecydowanie! Ale kolorek zbliża się pod lawendę i już za moment takowa powstanie. Jakby powiedziała Ataboh, mam fazę na lawendę. Materiały skompletowane i będzie fioletowo. Tak myślałam jeszcze wczoraj, ale dzisiaj już wiem, że przerywnikiem będą dwie komunijne, obiecane  dawno, a teraz okazuje się, że za miesiąc potrzebne.Będę je tworzyć z taką samą przyjemnością.
A teraz wrzosowa
Koronka ze starej zasłonki.
A ponieważ bardzo się ochłodziło, moja tilda dostała sweterek.


Na chusteczce też wrzosik
Od jakiegoś czasu robię czasami takie robótkowe ułatwiacze. Ponieważ jestem z tych, którzy jak robią, to potem jeszcze dłużej sprzątają, a w międzyczasie ciągle szukają, wymyślam sobie przedmioty, które mi w tej pracy pomagają. Ze szpuli po drucie zrobiłam niezbędnik, który zapełniam w zależności od potrzeb. Przynajmniej na czas pracy mam wszystko w zasięgu wzroku i ręki. 
I nawet stara lampka się na niej zmieściła.
Dziękuję Wam, kochane, za wszystkie komentarze. Czytam je bardzo uważnie i jestem niezmiernie wdzięczna. 

sobota, 9 maja 2020

Często pytacie

skąd mam różne drobiazgi, które wykorzystuję do moich prac. Dzisiaj Wam pokażę na przykładzie dwóch ostatnich tild jak to się wszystko ma. Podkreślam, że nie używałam celowo atrybutów, dopiero jak ukończyłam szycie, pomyślałam, że tak wiele Wam zawdzięczam. No to pierwsza
Renatka z bloga"to co mam w głowie" wyhaftowała piękną lawendę. Kaczuszka też od Reni, a śliczny materiał w kwiatki od Gosieńki z Mamelkowa. Różowe włosy, to czesanka ze starych zapasów do Bożenki.


Jedziemy dalej
Wełna na bluzę od tutejszej kochanej Iwonki, która co jakiś czas podrzuca mi różności od siebie i znajomych.
Buciki od Sylwii z bloga Anielska Szpulka. A okulary w rączce też od Reni.


A ja już tylko siadam i składam to wszystko do kupy. Dzięki dziewczyny za te dary, dzięki którym prace mają się zdecydowanie lepiej.


środa, 6 maja 2020

Oj, żeby nie wywołać

wilka z lasu, kończę temat. Cała brygada w komplecie. Zaraz ustawię je na półeczce i będę zerkać co chwila. No, to tyle w tej sprawie.




Zamarzyła mi się seria lawendowych tild. Wszystko w głowie już poukładane, tyle tylko, że czekam na tkaniny już tak długo i pewnie jeszcze trochę poczekam. Zapewne maseczki jeszcze się szyją i okres realizacji zamówień się wydłużył. Ale powstaje inna i wkrótce wam pokażę. Do usłyszenia.

niedziela, 3 maja 2020

Ani one ładne,

ani zgrabne, ale ja po prostu je uwielbiam. I kiedy ostatni znika z mojego domu, zaraz szyję kolejne. Najgorzej jest ze spodniami, bo nie trzymam się schematów i dorabiam swoje pomysły, a potem się wkurzam, że ciągle coś nie pasuje. Ale jak już są i stoją sobie moje brzydale, to uśmiecham się do nich i ciężko się z nimi rozstaję.




Dzisiaj dwa, ale kolejne prawie gotowe.
A w międzyczasie pieką się chlebki.