wtorek, 30 lipca 2013

Wakacje

    Dzisiaj odjechały dzieci i wnuki czyli najpierw małe sprzątanie, a potem mogę  pomyśleć o robótkach. Mam teraz do wykonania trzy prace dla moich blogowych koleżanek. Jedna już skończona. Lubię niezbyt duży  format i różne odcienie bieli. Są bardzo delikatne. Dziewczyny, które mają podobne, wiedzą o czym mówię. Pokażę jak dotrze.
    Dla córci zrobiłam podusię, na zamek i z transferem. Ma być jeszcze kilka, więc w przyszłym tygodniu trzeba siąść do maszyny i do roboty.




    Poza tym ziołowo cały czas. Część już wysuszona, ale sporo jeszcze w ziemi.


środa, 24 lipca 2013

Monotematycznie

ale w końcu trzeba skończyć to, co się zaczęło. Najpierw segregatory, w których jeszcze nie ma środków, ale będą wykończone  postarzanym płótnem, zatem potrzeba jeszcze trochę czasu, aż się takowe zrobi.





    Dokończyłam ostatnią deseczkę kuchenną.


    Zrobiłam stołeczek w podobnym klimacie - nie wykorzystałam Nitusku Twojej serwetki, bo chciałam, aby powstał komplet. Helenka będzie miała na czym siedzieć. A serwetkę wykorzystam do czegoś innego. 



    I jeszcze dwa serduszka.



    Oznakowałam apteczkę. I to już wszystko.


    A to dowód na to, że nie mogę mieć swojej pracowni w domu. Ja muszę mieć wszystko pod ręką i w trakcie pracy (po skończeniu też) mniej więcej tak to wygląda. Dobrze, że taras duży, bo kto by w domu taki bałagan twórczy wytrzymał?


    Na koniec podziękowania dla Kasieńki, za cudne niespodzianki. Prawda, że piękne?




sobota, 20 lipca 2013

Transfer, decu

i wszystko razem. Chciałam odnowić dwie deseczki, które stoją za zlewozmywakiem i skutecznie osłaniają dwa gniazdka przed zachlapaniem. Po dwóch latach trochę się zniszczyły, więc w szale sprzątania i odnawiania zabrałam się za nie. Skoro warsztat był przygotowany, to i inne przedmioty trafiły pod pędzel. Powstał komplet transferowo - różany.







    Nad skrzynką na leki pracowałam już jakiś czas. Najpierw pożegnałam korniki, potem trzeba było zalepić dziurki, no i w końcu cała reszta. Apteczka jest dosyć duża, ale przynajmniej wszystko się zmieści.Chciałam ją podpisać, ale poszukam jakąś grafikę z flakonami i takie miniaturki przetransferuję na zawieszkę.



    Zmykam, bo planów na dzisiejszy dzień mnóstwo. Życzę Wam udanego dnia.

wtorek, 16 lipca 2013

Już za momencik

wracam i szalenie się cieszę. Mam takie zaległości blogowe, że jak już w końcu usiądę, to się naczytam, naoglądam za wszystkie czasy. Nie sadziłam, że tak bardzo będzie mi brakowało Waszych komentarzy, maili i uwag. Ale coś za coś. W domu tez czeka praca, do tego przetwory i już wieczór. Powoli zabieram się za obiecane prace, ale dzisiaj było postarzanie i transfer. Sześć segregatorów czeka na przemianę i już mam na nie pomysł. Będą stare, bo lubię ten klimat, a i transfer sprawia mi ogromną radość. Chyba po wielu próbach osiągnęłam efekt, który mnie w pełni zadawala. Odbitki są wyraźne, bardzo czytelne. Teraz mała próbka, a wkrótce pokażę już gotowe prace.


    Po ostatniej wizycie moich dzieciaczków, dostałam od Stasia (tego od kotków, bo drugi Staś jest od samochodów) bukiecik. Oczywiście włożyłam go do wazonika, a po trzech dniach zakwitł i ukazał całą krasę. Prawda, że piękny?

    Na koniec zostawiłam podziękowania - serdeczne, z głębi serca. Dostałam od naszej koleżanki blogowej Basi przepiękny tomik poezji. Szalenie optymistyczny, radosny, a jednocześnie delikatny, refleksyjny. Przyznam się, że miałam ciarki na ciele czytając te piękne strofki. Bo Basia taka jest - silna, z dystansem do życia, ciesząca się tym, co daje jej los. Piękne fotografie jej syna są dopełnieniem  treści. Basiu! Jesteś naprawdę niesamowita. Podziwiam i jeszcze raz podziwiam.




poniedziałek, 8 lipca 2013

Przerobowe szaleństwo

    W tym roku stawiam na soki. Kompoty i dżemy zostały jeszcze z ubiegłego roku, natomiast soki zniknęły w błyskawicznym tempie. Dzisiaj sok wiśniowy, jutro maliny, potem porzeczki.


     Robótki całkowicie odłożyłam. Były maluchy, więc innych atrakcji - masa. Szalenie się cieszę, że mam na tarasie swój stół i swoje miejsce, na którym mogę w końcu pracować bez oglądania się czy coś przykryć lub nie pobrudzić. Teraz maluję, szlifuję, brudzę -  nareszcie. Ostatnio popracowałam nad stojakiem na wino.Trzy lata stał taki opuszczony, rozeschnięty, bez pomysłu na niego. Teraz przydał się w kącik, gdzie mnóstwo kabli, przedłużaczy. Wszystko zostało zamaskowane, a i stojak ładnie w tej bieli wygląda.





    Przygotowuję kilka prac wymiankowych i to wszystko, i chyba szału nie będzie, bo i chęci za bardzo nie ma. Pozdrawiam nowych obserwatorów i tego, który jako pierwszy opuścił moje progi. 
    Na koniec Plamka w swoim ulubionym miejscu. Każda torba jest od razu okupowana, w tej spała trzy godziny.

wtorek, 2 lipca 2013

Zachciało mi się czegoś innego

ale obowiązkowo ze wstążki. Miała być łąka, ale wyszedł ogród, bo w trakcie pracy wplotłam sobie jukę. Na początku było błękitne niebo i dużo zieleni, potem pomysł na łąkę, a że robiłam obrazek z doskoku, to właśnie wyszedł taki ogrodowo - łąkowy.
     Cierpliwie czekam aż ostatni tydzień bałaganu wokół domu się skończy i wtedy luzy! Dziękuję, Kochane, za komentarze i maile. Wszystko czytam i jestem za nie ogromnie wdzięczna.