wtorek, 31 stycznia 2017

Spróbowałam!

    Jeżeli szukacie inspiracji albo chcecie nacieszyć oko, koniecznie musicie tam zajrzeć. Większość zna ten blog i jego twórczynię. Dla mnie to skarbnica pomysłów. Właśnie u Beatki zobaczyłam lale z runa. Na początku przyjęłam je raczej z zaciekawieniem. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Dopiero na wystawie prac Beatki zobaczyłam i zakochałam się. Mój problem polega na tym, ze nie mam wiedzy na temat tworzenia tych lal.  Internet nie rozpieszcza, a wszelkie próby pytań do dziewczyn tworzących te lale, zostały bez odpowiedzi. Tym goręcej dziękuję Beatce i Misiowej za wskazówki. Nie wykorzystywałam ich wiedzy, bo wiem, że każdy strzeże swój warsztat, ruszyłam tylko głową i pracowałam, pracowałam, pracowałam, aż po dwóch tygodniach powstał mój kompletny  Antek. Wiele tu pytań, niejasności, ale spróbuję je pokonać. Przyznam, że to praca niesamowita, żmudna, długa, ale niesamowicie twórcza. Dwa tygodnie ciężkiej pracy. Uff.
Oto Antek:
Sweterek i czapka zrobione na drutach, buty uszyte ręcznie, spodnie i koszulka przerobione i dostosowane do wielkości Antka.
Antek stoi samodzielnie a nawet zmienia położenia nóg, ponieważ zrobiłam wewnątrz konstrukcję z drutu. Cała twarz jest rzeźbiona w runie, nogi i ręce też, częściowo korpus, dlatego tak długo to trwało. Cudna, cudna zabawa. 64 centymetry radości.

piątek, 27 stycznia 2017

Zaczęłam Nowy Rok

od pisanek. Szybciutko znalazły się u właściciela, ale nadwyżka czekała cierpliwie. Żeby nie leżały i nie zabierały miejsca na stole, przysiadłam i wylakierowałam. Teraz do pudełka i oczekiwanie na święta, aczkolwiek po drodze na pewno powstaną kolejne.
Dzisiaj malutkie, kurze pisanki
I ruda, lniana o której zapomniałam
I środkowa malutka
Jak co roku, mam pamiątkę ze spotkania z WOŚP. Tym razem wzruszającą, cudowną książkę. Czytam i nie mogę się oderwać.
Pewnie ją wszyscy znacie, więc nie będę się męczyć, żeby pokazać ją w poziomie. Miłego dnia i dzięki za wszystkie komentarze.



sobota, 21 stycznia 2017

Ostatnie

chyba..., bo jeszcze dwie leżą w częściach i jak mnie najdzie, to kto wie. U mnie nigdy nie ma na pewno. Pogoda nie sprzyja robieniu zdjęć, ale coś tam się wybrało. Czerwona z niebieską.  I od razu wyjaśnienie: z reguły robię coś z materiałów jakie mam lub dostanę od znajomych, stąd kolorki właśnie takie, a nie inne.
Pisanka z kotkiem w ostatnim poście była tylko jedna, bo znalazłam taki fragment serwetki, więc nie mogę Wam ich zrobić. Przepraszam wszystkie pytające i życzę miłego weekendu.

wtorek, 10 stycznia 2017

To żadne omamy

i wzrok Was też nie myli. Koleżanka znajomej wyjeżdża na kilka miesięcy do Wielkiej Brytanii i poprosiła mnie o kilka transferowych pisanek. Jak fajnie o tej porze robić jaja! Machnęłam przy okazji kilka więcej. Teraz tylko lekko popryskać i gotowe. Tutaj przed ostatnim etapem.
A jak już siedziałam przy farbie akrylowej, zrobiłam trzy deseczki. Dostałam ostatnio od Reni grafikę i połączyłam transfer z decu.
I za ciosem kilka słoiczków. Miało być łatwo i przyjemnie, a namęczyłam się okrutnie. Farba przy wykonywaniu bazy podciekała pod taśmę i skrobanie nierówności zajęło mnóstwo czasu. Potem już było przyjemnie.
Bożence z Anielskich sekretów dziękuję za cudowny kalendarz z jej Pretorkiem. Dostaję go co roku i przez całe 12 miesięcy mam go na stoliczku.

wtorek, 3 stycznia 2017

Żeby zakończyć temat niebieskich

i dać Wam trochę odpocząć od siebie, przedstawiam obie siostry. Moje ulubione, najulubieńsze. Pewnie nigdy świadomie nie powstałyby, ale  od Bożenki dostałam różnokolorowe czesanki na włoski i postanowiłam je wykorzystać. I stwierdziłam, że można. Niech sobie lale będą właśnie takie i już. Bożenuś dzięki! 
 
Łyżwy szydełkowe od Zosi-Samosi. Zosiu! Wracaj już do nas. Brak nam Twoich pięknych opowieści i humoru.
A to siostrzyczka:

A co ten grzebień tam robi? Na pewno Plamka przyniosła.
A wszystkim Geniusiom i Danusiom ślę buziaki!
A na koniec moja śliczna wiewióreczka Helenka na Jasełkach w przedszkolu.


niedziela, 1 stycznia 2017

Zalalkowałam sie na amen

Po tym jak Bożenka stwierdziła kategorycznie: Zostaw te pyzate głowy, zrób inne, stwierdziłam, że trzeba spróbować. Bez przekonania zrobiłam schemat i uszyłam na próbę, no i mnie wcięło. Kolejna była z poprawkami, kolejna jeszcze  i tak powstało ich kilka, aż byłam zadowolona.. Teraz muszę sobie wyrysować schemat na mniejszą, bo ten schemat, który zrobiłam, na małej już tak dobrze nie wygląda. Oczywiście przemyciłam i pyzate, tak na pożegnanie, ale nie powiem które i kolejność też przypadkowa.
 Niebieska jeszcze w trakcie kosmetyki, ale  zauroczyła mnie, więc się pojawiła
A to już gotowe
A dlaczego tak intensywnie  nad nimi pracuję? O tym za jakiś czas. Pozdrawiam w Nowym Roku.