środa, 30 maja 2012

5555 i pierwsze candy

    Podwójne wejście na bloga było kompletnie niezaplanowane, ale własnie przed chwilą o godz. 19. 30 wyświetliła się moja strona po raz 5555-y. Już dawno postanowiłam, że wtedy ogłoszę swoje candy. Dotrzymuję słowa. Wydarzyło się to w rocznicę przeprowadzki do naszego wymarzonego domu, więc tym bardziej jest okazja to uczcić. Oczywiście przekazuję swoje prace i nagrodzę trzy osoby.



Zasady proste.
Umieść informację o candy na swoim blogu, podlinkuj zdjęcie, pozostaw komentarz pod postem, osoby, które nie posiadają bloga proszone są o pozostawienie adresu mailowego. Zgłoszenia do 29 czerwca, ogłoszenie wyników 30 czerwca. Zapraszam.
.

Masa papierowa z Pomponady

    Wczoraj odwiedziłam blog, który uwielbiam i na wpisy którego czekam z ogromną niecierpliwością, czyli GALERIA POMPONADA. Zajrzyjcie tam, szczególnie, jeżeli interesuje Was masa papierowa. Wczorajszy kursik tak mnie zachęcił, że dzisiaj zrobiłam pierwszą część jabłuszka, a za chwilę wykonam drugą , bowiem dotrze klej do tapet. Naprawdę namawiam, szczególnie mamy dzieci szkolnych i przedszkolnych, aby zanotowały gdzieś przepis na masę, bo sprawdzony. Ponadto są piękne prace i jeszcze w planach dalsze kursiki.



    .Zrobiłam też dużą sówkę, aby mieć na wzór, bo ponad piętnaście lat już nie robiłam i sporo zapomniałam.



     Chciałabym od czasu do czasu przekazać Wam pomysły na wspólne prace z waszymi maluchami, albo wnukami. Sprawdzone i lubiane. Może komuś się przydadzą. Dzisiaj aniołek z szarego papieru i zwykłej tekturki, prościutki i piękny, wykonany przez pierwszaczka. Zachowany przeze mnie, bo ogromnie ujął mnie za serce.





poniedziałek, 28 maja 2012

Dziś trochę praktycznie

    Otóż jak większość moich blogowych koleżanek jestem osobą, która bardzo mało rzeczy wyrzuca, bo pewnie się przyda. Z tego też powodu dostaję dużo drobiazgów od wielu moich znajomych. I właśnie dzisiaj robiłam porządki, układałam, segregowałam i przy okazji wpadłam na pomysł, aby porzyozdobić słoje, do których zaraz wrzucę kilogramy koralików, kamyków, muszelek. Duży słój jest leciutko obity, nakrętka też już do niczego się nie nadaje, a na drobiazgi w sam raz. 
   


 Dopracowałam mój segregator i okropnie namęczyłam się ze środkiem, ponieważ należało okleić metalowy środek, a on tak łatwo nie chciał się dać. Widać na dole niedociągnięcia, ale tam...




niedziela, 27 maja 2012

Nowe oblicze

    Tym razem to nowe opakowanie niezbyt ciekawego segregatora, który od ponad roku stał na półce i nie wiadomo było co z nim zrobić. Otóż postanowiłam przeznaczyć go na wszelkie mądrości, które spisuję z różnych blogów, czasopism, od znajomych, itd. Stąd mądra sówka na okładce. Zapewne zrobię jakiś nagłówek, ale póki co nie mam pomysłu. Sówka powstała z bardzo cienkiego sznurka, a okładka z worka na ziemniaki.





sobota, 26 maja 2012

Wstążeczkowy ogródek

bez zbytniego natłoku roślin, bardziej delikatny. Słodycz przełamana wprowadzeniem kawałków juty i swobodnie rzuconych jutowych nitek. Ramka kolorystycznie dopasowana do klimatu ogródka.




    To tyle, bo mam na tarasie cudną donicę, z którą jeszcze nie wiem co zrobić. Jest ogromna i widziałabym w niej drzewko oliwne, ale cena mnie poraziła, więc trzeba pomyśleć nad czymś zastępczym.

 Życzę Wam cudownego wypoczynku i abyście mogły robić to, na co macie ochotę.
 A to nowy nabytek mojej córki, który jakoś dziwacznie dotarł do mojego domu. A może to prezent?

czwartek, 24 maja 2012

Ja to mam szczęście

bo właśnie pan listonosz doręczył mi przesyłkę od by Mariolki. Zawsze z ogromnym zachwytem przyglądałam się pracom Mariolki, tym bardziej cieszę się, że mam je teraz na własność. Bardzo, bardzo dziękuję i już je pokazuję.





wszystko pięknie zapakowane


    A z moich dokonań to notes, z którego jestem najbardziej zadowolona, a który już znalazł swoją panią. Dzięki Beatce mogę teraz wszystkich bliskich obdarować takim oryginalnym upominkiem. Naprawdę polecam, spróbujcie dziewczyny.


    A w nocy powstał kolejny pejzaż, trochę tajemniczy, oddający charakter pory dnia, w której powstawał. Lubię pracować, kiedy wokół mnie wszyscy śpią, słychać tylko ciszę i od czasu do czasu przeciągającego się psa.



    A teraz wracam do rzeczywistości i zmykam do ogródka.

wtorek, 22 maja 2012

Bardzo pod prąd

    To z tego powodu, że wyciągnęłam farby, żeby zrobić małą rozgrzewkę. Jak się rozszalałam wieczorem, to nie mogłam skończyć, wciągnęło bez reszty, dzisiaj rano  ciąg dalszy i, proszę, jesienny obrazek przed  rozpoczynającym się latem. Wyszło niezamierzenie, a przecież jesieni na pewno nie mam w duszy. Dzisiaj wyciągnę sztalugę i pobawię się jeszcze, bo uwielbiam farby olejne. Muszę dodać, że dawno temu, kiedy okazało się, że moje dziecko przejawia szczególny talent plastyczny, postanowiłam mu pomóc i pokończyłam różne kursy. Dało mi to dużo satysfakcji i potem mogłam to wykorzystać w pracy z dziećmi. Od tamtego czasu ciągle coś robię i czerpię z tego przyjemność.
  



    A to jest jedyna praca mojego syna, która pozostała w domu. Namalował ją, kiedy miał 13 lat


   . A ja chyba skieruję się w południowo-prowansalskie motywy, zafascynowana malarstwem Romana Gruszeckiego, którego prace po raz pierwszy ujrzałam w  galerii i pracowni w Grimaud we Francji. Pokochałam jego malarstwo od pierwszego spojrzenia, bo pokazuje cudowny klimat miasteczek  i niepowtarzalną przyrodę.

poniedziałek, 21 maja 2012

Notesiki na prezenty

   Od rana zabrałam się za notesy i tak sobie myślę, że jeszcze kilka i opanuję tę trudną sztukę. Podziwiam ludzi, którzy z liniałem w ręku zarabiają na życie. U mnie wszystko jest spontaniczne, rzadko mierzone, chyba, że trzeba. Musiałam zakupić parę niezbędnych przyrządów, ale i tak jeszcze kilku mi brak. Jakoś sobie poradziłam, a moimi notesami obdaruję rodzinkę.







niedziela, 20 maja 2012

Na momencik

wpadam i zmykam. Pokażę tylko jak moje stworki sprawują się na łonie natury.  Wydobyłam też ze strychu ogromny kosz, który kupiliśmy jesienią za śmieszne pieniądze,  a który nie miał jeszcze swoich pięciu minut. To wszystko pomieszałam ze sobą i wyszło takie coś.




sobota, 19 maja 2012

Mój pierwszy notes

    Z naciskiem na "mój". Rzeczywiście, trzeba popełnić kilka błędów, żeby spokojnie zabrać się za następny. Nie mam pojęcia, dlaczego wybrałam materiał w kratkę, bo przecież  mogłam pomyśleć, że te krateczki mogą się równo nie poukładać. Nie pomyslałam, stąd trochę koślawe wykończenia, ale dotrwałam do końca i teraz na pewno będą lepsze. Ten pierwszy, to taki słodziak, trochę z przymrużeniem oka. Na następne wczoraj wyhaftowałam okładki i chociaż jeden dzisiaj zrobię. Dobrze, że mam wzorcowy notesik Beatki, bo nie wiem, czy dałabym radę dotrzeć do końca. Życzę udanego odpoczynku i zmykam do ogródka.

to dopiero okładka

gotowy notesik

a tak wygląda w środku
okładki na następne notesiki

czwartek, 17 maja 2012

Trochę paverpolovej biżuterii

    Chyba zbyt mocno powiedziane, bo to raczej wisiory, wykonane metodą paverpolu. Nazbierało się trochę kamieni, muszli, drewnianych detali i można je było wykorzystać. Paverpol nie znosi sztuczności, trzeba zastosować tylko i wyłącznie naturalne dodatki, albo, jeśli się ich nie ma,  zrezygnować z nich,  bo inaczej nie będzie efektu. Wisiory robię po raz drugi. One doskonale wpasowują się w wełniane swetry, golfy i co najciekawsze, nigdy nie można pracy zrobić po raz drugi lub ją skopiować, bo nie ma takiej możliwości. Ona zawsze będzie się różniła od tej pierwszej. Dzisiaj taki rozruch, bo resztka paverpolu pozostała mi z ubiegłego roku i trzeba ją wykorzystać, a za chwilę dotrze nowy transport.


W tej pracy wykorzystałam kawałek lawy przywieziony z Ziemi Ognistej z Argentyny.






    To są muszle przywiezione przez dzieci dawno temu z Hiszpanii (kiedy jeszcze można było przywozić).


środa, 16 maja 2012

Notesiki według instrukcji Beaty

    Wczoraj pisałam o spotkaniu z Beatką i prezencie, jaki od niej dostałam. Oczywiście pobrałam odpowiednie nauki i nabrałam ogromnej ochoty, aby zrobić pierwszy notesik, ale ho, ho  do końca jeszcze daleko. Otóż moja nauczycielka cały notesik robiła dwie godziny, a popatrzcie ile ja zrobiłam przez cały dzień: dwa przody na okładki, a dwa nie nadają się do wykorzystania.


     Przed chwilą Beatka pocieszyła mnie, że to tylko wprawa, więc jutro wprawiam się, a poza tym, otrzymam z Bohaczykowa potrzebne materiały i czuję, że chyba mi się to spodoba.