poniedziałek, 30 marca 2015

Przedświąteczne porządki

    Żeby tuż przed świętami nie zwariować, powolutku zabrałam się za sprzątanie. Najpierw okna, potem reszta. Miałam już nic nie robótkować, ale skoro pomysły znajduje się po drodze, to nie sposób nie zadziałać. Więc przysiadłam i mam okulary w nowych, słodkich etui.

    Powstały też nowe słoiki, o tyle nowe, że kształt zupełnie inny od poprzednich, więc trzeba było dostosować transfer do wymogów. Jedna z etykiet pochodzi od Pauli z bloga Paula czeka na wenę, a na Was czekają etykiety.
    Miała być też nowa lalka, ale ostatnio wszystko idzie do poprawki, więc tylko ją pokażę, nie skomentuję, a poprawione będzie po świętach. Jest malutka, bo połowa tildy i ma przesliczne krzywe nóżki, ale sesja zdjęciowa będzie po poprawkach. Nic więcej z robótek nie powstanie, bo trzeba zacząć myśleć o świętach. 
    Zamelduję się jutro, bądź pojutrze, aby pochwalić się prezentem jaki dzisiaj otrzymałam od blogowej koleżanki i podziękować za życzenia.

środa, 25 marca 2015

Czuć wiosnę

za oknem i na blogach. Wszędzie pisanki, pierwsze kwiatki w ogródkach, piękne słoneczko, a u mnie już wiosna w pełnym rozkwicie. Wstążeczkowa wiosna. Miała być w zamyśle delikatna, lekko muśnięta kolorkiem, ale trochę się rozhuśtałam i tulipanki do wymianki. Ponieważ uznałam, że tragedii nie ma, to pokazuję. Teraz też widzę, że koniecznie trzeba wzmocnić bez, więc jutro jeszcze poprawki.




   Wczorajsze popołudnie zdominowała wizyta dwóch przesympatycznych pań. Blanka z babcią wpadły na jajkowe popołudnie. Dwie godziny solidnej pracy zleciały w mig. Czuję, że Blanka załapała bakcyla i będzie wpadać na robótki. Nawet babcia pracowała z ogromną przyjemnością.

Plamka też przesyła pozdrowienia.

sobota, 21 marca 2015

Chabry, maki, kłosy...

czyli obrazek na życzenie. Chabry tworzone pierwszy raz, więc wyzwanie i ciekawość co z tego wyniknie. Każdy płatek chabra wykonany oddzielnie, stąd czas powstawania bukietu znacznie się wydłużył, ale też sprawił ogromną przyjemność.



Drugi bardzo wpasował się w klimat otoczenia i chyba wszechobecnej wiosny, przynajmniej kolorystycznie. 

A to ostatni zakup - skrzynka na ziółka.
Miłego weekendu.

wtorek, 17 marca 2015

Wariacje z szablonem

    Szkatułki z Mamelkowa odleżały już swój czas ochronny i oto efekty. Wybiórczo zstosowane elementy szablonów, pasta strukturalna, szpatułka i do dzieła. Dylemat właściwie był dopiero na końcu, bowiem kusiła farba miętowa, ale rozsądek nakazywał bejcę. Szkatułki więc dostały bejcę, a podstawki pod druciane klosze pogodziłam bejcą i farbą w kolorze mięty. 
Przed
po
przed
po
przed

po
Teraz tylko matowy lakier i na biurko.

piątek, 13 marca 2015

Dziś troszkę o marzeniach

    Każdej z nas coś tam się marzy. Moje marzenia sięgają najbliższego podwórka i to od dawna, ale dopiero teraz pojawiło się światełko w tunelu. Zawsze chciałam piec swój pachnący chlebek i piekę, cóż wielkiego, ale wypiekać w takim specjalnym  piecu, to jest dopiero to. I właśnie kawałek takiego pieca dostałam niedawno od syna. Jak moje dzieci dobrze mnie znają! Kiedy syn robił projekt przebudowy starej piekarni na dom dla swojego przyjaciela, od razu otrzymałam zdjęcia z pytaniem czy o takie drzwi mi chodzi. No pewnie, że takie. Przywiózł troje fantastycznych drzwi. Ciężkie, cudowne z piekarnianego pieca. Bo nie napisałam, że kolejne marzenie, to piec do wypalania gliny i te drugie byłyby do tego celu, tu jednak mam obawy, że drzwi mogą być za małe, ale popytam fachowców. W myślach już mam projekt i wiem jak piec  powinien wyglądać. Teraz poszukam miejsca, a potem może się uda. Czy w ogóle się uda? Zobaczymy, Pomarzyć można.

         A na tarsie przybył emaliowany, duży dzban na wodę
 i dwie walizy, które stanowią dla nas bardzo osobistą pamiątkę. Większa jest po dziadku męża, jeszcze przedwojenna.
Zrobiłam też dwie podkładki na taras,

a także wstąpiłam do Kingi z Piecuchowa, gdzie dosłownie za parę złotówek można było kupić fajne rzeczy. Dla mnie są, oczywiście, wstążki, a dla mojego Staśka, w przyszłości jubilera, stos koralików czyli atrakcje dla niego na ten i przyszły rok, zapewnione.
Pozdrawiam wszystkie Bożenki i Krysie. Miłego dnia!

poniedziałek, 9 marca 2015

Wiosna! Nareszcie!

    Poszalałam w moim ogrodzie i jestem ciekawa jak będzie wygladał jutrzejszy dzień, bo wszystko boli. Nie mogłam się oprzeć, żeby z sekatorem nie pobiegać dookoła domu. Też pewnie tak macie. Ogrodu nie pokażę, bo wymaga jeszcze sporo pracy, ale ukończony powój jak najbardziej.


    Poza tym dostałam pilne zadanie: w ciągu trzech dni wykonać obrazek na 80-te urodziny. Od razu przyszły mi na myśl róże. Ponieważ musiałam przysiąść na kilkanaście godzin, żeby pięknie go zrobić, na zdjęcia nie wystarczyło czasu i tylko kilka nadaje się do pokazania, reszta do wyrzucenia.
Trudno.



    Zabrałam sie także za wykonanie etykiet, bo już mam końcówkę. Wśród nich znajdują się moje ulubione z napisem "Home sweet home" z bloga "Paula czeka na wenę" Śmiało możecie je sobie od Pauli wziąć.
    I na koniec obiecany link do wykonania klosza z siatki hodowlanej. Jaka szkoda, że znalazłam go już po ukończeniu mojej pracy, byłabym znacznie mądrzejsza. Wcześniej miałam taki ogólnikowy.
http://jagodowyzagajnik.blogspot.com/2011/09/klosz-z-siatki-hodowlanej.html

wtorek, 3 marca 2015

Mała przeróbka

    Niedawno pokazywałam Wam pudełko, które zrobiłam na moje nici. Po namyśle stwierdziłam, że bardziej potrzebne jest takie podręczne, aby uniknąć bałaganu, który ciągle mi towarzyszy przy haftowaniu. Wcześniej widziałam coś takiego u Ulencji, potem kilka razy w internecie, więc mając już bazę zrobiłam po swojemu. Zamontowałam rączkę, porobiłam otwory i jest.




Nawet miejsce na nożyczki się znajdzie. Po pracy zamykam i jest czysto.
Prosiłyście mnie ostatnio o tutorial na ogrodowe klosze. Nie czuję się jeszcze kompetentna po pierwszych próbach, ale obiecuję, że znajdę ten w internecie, na którym się wzorowałam i tam Was odeślę.

niedziela, 1 marca 2015

Co tu zrobić, co tu zrobić

kiedy wydarzy się małe nieszczęście? Żal wyrzucać, bo tyle pracy kosztowały Zostawić? Nie, nieładne. No to trzeba ruszyć głową. Moja poszła od razu w jednym kierunku czyli stłuczone kieliszki i piękne nóżki, które wiedziałam, że się za jakiś czas  przydadzą. Teraz mam super elementy do dekoracji. Jak będzie wyglądał efekt końcowy, nie wiem, ale pomyślę i pokażę. Na razie rosną piękne grzywy, które ulegną konsumpcji, a przed świętami zasieję nową rzeżuchę.




    Moje ostatnie zakupy to stary, piękny, wiklinowy kosz na bieliznę. Lokator zaraz się znalazł, trzeba było użyć siły.
      I cały pęk kluczy, z którymi coś teraz muszę zrobić.
    Już dwa razy zapomniałam i teraz byłoby to niewybaczalne. Otóż na blogu Klimaty Agatty zapisałam się na candy, niestety, banerka nie moge pobrać, bo tak nagmatwałam, że nic zrobić nie mogę, ale obiecałam, że wspomnę w moim poście. Zapisujcie się, bo piękna lala czeka.