poniedziałek, 12 marca 2012

Dalej firankowo


    Już wczoraj zaczęłam realizować pomysł firanki węzłami makramy. Przypomniałam sobie o niej na warsztatach filcowania, kiedy trzeba było rozdzielić koralowe kule. Nie chciałam metalowych  ozdóbek, więc pomiędzy wrzuciłam splot makramy. No i teraz już makrama zadomowiła się w mojej głowie. Kiedyś bardzo mocno siedziałam w tej technice i pomyślałam, że takie firanki to będzie to. Rany, jak ja się namęczyłam! Po pierwsze nić to nie sznurek i wzór pod wpływem ciężaru zastraszająco chudł i ciągnął w dół, po drugie nić nałożyłam na długi kij, który miał małe sęki i nie mogłam potem z niego zdjąć. Mogę śmiało powiedzieć, że była to jedna z trudniejszych do wykonania prac.

Efekt końcowy
  Tak wyglądał warsztat pracy
Po godzinie
Następnego dnia rano
Środek pracy
  Ogon został jako element dekoracyjny

     Ponieważ wymiary się skurczyły, po bokach dołożyłam dwa małe szale, które na dole mają ażurowe wykończenie, takie jak firanka. Jutro dokończę, bo dziś już mi się nic nie chce.

Jeszcze niedokończony szalik

9 komentarzy:

  1. Pieknie wygląda! Wyobrażam sobie jak wiele pracy musiałaś włożyć w tą firankę! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna firanka, a nakład pracy ogromny! Podziwiam za wytrwałość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu obca dla mnie technika. Podziwiam i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję wytrwałości i cierpliwości, wyszło pięknie!~
    To jednak nie dla mnie- tych cech mi brakuje niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś PRZEPIĘKNEGO, PRZECUDNEGO!!!!!!!! Rzadko widzę coś tak mocno w moim stylu....ZACHWYCIŁAŚ mnie na maksa! Ten wzór podstawowy bardzo podobnie robiłam na szydełku, no ale największe dla mnie cacko....TO TA CUDNA PAJĘCZYNA!!!!!
    Taką pajęczynę muszę z lnu wymodzić, nie ma bata:)
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z ogromnąa radością czytam, że coś Wam się podoba. Makrama mnie wykończyła i chyba długo nie zagości na moim blogu. Ale reszta jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, pajęczyna wyszła przez przypadek i z konieczności.W momencie kiedy zauważyłam, że firanka robi się coraz krótsza zmieniłam splot, aby uratować pracę. Zbyt wiele wysiłku już włożyłam, żeby rzucić to w kąt.

    OdpowiedzUsuń
  8. No i chwała Ci za tą konieczność, bo boska jest właśnie dzięki pajęczynie...nadal za mną chodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacyjnie ozdabiasz okna a to też mój konik :) Pozazdrościłam Ci :))

    OdpowiedzUsuń