piątek, 23 stycznia 2015

Po raz pierwszy

wypróbowałam nowe kwiatki i to wcale nie było takie proste jak mi się wydawało. Trzy dni nad samymi kwiatkami. Tło i ramka przygotowane były wcześniej. Opanowałam tak dziwne techniki wykonania, że nawet pisać nie będę , bo koń by się uśmiał. Jedno jest pewne, to całkowicie moje eksperymentalne wykonanie. Miały być piwonie, lilie i coś z fiołkowatych. A co wyszło?






    Jakiś czas temu wysłałam do Ani-Blue kocią serię dla jej córci Emilki. Do mnie dotarła z kolei partia haftowanych oliwek od Ani. Pokazywałam je dwa posty wczesniej.



    Czasmi zdarza mi się pisać o zwyczajach moich zwierząt. Plamka już dawno opanowała fotel, na który nikt już nie siada, bo kicia godzinami w nim śpi. Nieopatrznie posadziłam tam Tildę, bo poddana była obserwacji na poprawki. Plamka pięknie przyjęła koleżankę i razem od tygodnia dzielą miejsce.


piątek, 16 stycznia 2015

Kilka miesięcy temu

 dwa, może trzy Gośka z Mamelkowa napisała pod jednym z moich postów, który dotyczył kotów, że jej Martusia to wielka  kociara. Odpisałam  wtedy, że przygotuję dla jej córci kocią kolekcję. Były to takie tam drobiazgi, że niektórych nie pamiętam, na pewno fartuszek, zakładka, słoiczek, okładka na zeszyt, powłoczka na podusię, kotek-tilda i jeszcze coś tam. Wszystko z kotami. Za jakiś czas Gośka pisze, że chciałaby coś mi przesłać, a najlepiej, gdybym zasugerowała co. Nie myślałam o żadnych dowodach wdzięczności, ale wiedziałam, że z Gosią w żaden sposób nie wygram, więc poprosiłam o magnesik - zbieramy je razem z maluchami.Wczoraj oniemiałam. Zajechał kurier i wręczył mi ogromną, ciężką pakę. Otwieram, wszystko pięknie zapakowane, a zawartość? Bajka.








    Wzruszyłam się ogromnie. Bywam w Mamelkowie na blogu i przyglądam się z ogromnym zainteresowaniem jak żyje Gośka z rodziną na Wyspach. Ta ciepła atmosfera, życzliwość i dobra energia ujęła mnie na tyle, że zawsze czekam na wiadomości z tej krainy. No i nie ukrywam, że to Mamelek rządzi, a ja staram się go nie faworyzować, bo Martusia przecież jest cudną dziewczynką. Poza tym dowcip Gosi, jezyk, piękna polszczyzna to jest to, co przyciąga i chce się tam być.
 Gosiu, cóż mogę powiedzieć, wzruszyłam się bardzo, zapewne nie zasłużyłam na to wszystko.       Dziękuję z całego serca, a dzieła Mamelków znajdą się wspólnie z pracami moich wnuków w domowych zbiorach.
     Wiem, że Mamelek będzie artystą, więc tym bardziej pieczołowicie przechowam te arcydzieła. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się spotkać.
Za prezencik dla Izy i Mikołaja szczególnie ciepło dziękuję!

czwartek, 15 stycznia 2015

Na moment powróciłam do Tildy

ponieważ części sweterka leżały sobie już jakiś czas, a w środku bezsennej nocy przyszedł mi do głowy pomysł, aby do tego sweterka dorobić getry. Pomysł wydawał mi się na tyle ciekawy, że zaraz zabrałam się do pracy, ale efekt średni, mnie w kazdym razie, nie zadowolił. Tildy są długie, chude, a getry wydłużyły jeszcze bardziej. Potem dorobiłam czapkę i teraz kiedy tak się przyglądam, to już na pewno zrobię futerkowe, puchate, białe buty i czapkę też białą, futerkową uszankę. 



    Od Aneczki - Blue dostałam kolejną porcję haftowanych oliwek, a jeszcze kolejnych pięć jest w drodze. Powstanie z tego kuchenny komplet. Dwie podkładki już uszyte, będzie jeszcze rękawica, fartuszek i jeszcze dwie podkładki.

    Od Gośki, w ramach wymianki serwetkowej dostałam cudne przydaśki, prezencik, no i to co najbardziej się przyda - prawdziwy, ręcznie tkany len.

Dziewczyny, bardzo dziękuję.

czwartek, 8 stycznia 2015

Bukiecik

 dla Blue-Ani. Długo się robił, ponieważ przez źle dobrany materiał musiałam zaczynać jeszcze raz. Ale jest i, co najważniejsze, Ani się podoba. Bardzo mi zależało, żeby Ania była zadowolona, bo mam wobec niej ogromne długi wdzięczności. To Aneczka zawsze zaopatruje mnie w hafty dla moich wnucząt, no i dla mnie. Wiem, ze kolejna przesyłka  jest w drodze, więc mogę się już cieszyć, bo wiem, co będzie w środku.



    Ja trochę złapałam sprzyjającej pogody do transferów i udało mi się ponaprawiać szkody wyrządzone przez Plamkę. Zmieniłam siedziska na kuchennych krzesłach, bo po Plamkowych łapkach zostały same ślady i nawet vanish był bezradny.

    Udało sie też zrobić zakładki dla Gosi i Ani.
    Plamka teraz, jak większość kotów, przebywa w domu i bardzo aktywnie uczestniczy w życiu rodziny. Na zdjęciu widać stanowisko pracy pani i chociaż pracownia stoi i czeka, to siła przyzwyczajenia do miejsca między kuchnią i salonem, jest nie do przezwyciężenia.
    Próby wyproszenia Plamki ze stołu skończyły się atakiem na kwiatki i dopiero po interwencji pana udało się ją przemieścić.

niedziela, 4 stycznia 2015

Do pary

tak jak zamierzyłam. Lniany podkład ma bardzo ciekawą fakturę, czego na zdjęciach nie widać. Lekko podmalowane tło miało dać niewielki kontrast białym kwiatom. Teraz w planach coś większego, więc będzie trochę zabawy.


piątek, 2 stycznia 2015

Rany, ale długo to trwało

    Odłożyłam robótki na chwilę i zrobił się miesiąc albo i więcej. I gdyby nie fakt, że mam jeszcze coś do zrobienia na wczoraj, ten marazm trwałby jeszcze. Więc w poczuciu źle wypełnionego obowiązku złapałam za wstążki i wtedy już poszło. Znowu poczułam dreszczyk emocji, a i pomysły jeden za drugim wskakiwały do głowy. Oczywiście, że nie pokażę tego co dostanie Blue-Ania, bo to przecież niespodzianka, ale zrobiłam następną pracę, do której już powstaje bliźniak, no może niezupełnie, ale coś w podobnym klimacie.


    Końcówka roku, to dla mnie szczególny okres, ponieważ nowy rok tuż, tuż a i urodzinki w samej końcówce są bardzo miłe. I właśnie w tym dniu dostałam cudny prezencik, prawdziwie letni, kolorowy, wesoły, z miejsca, które szczególnie ukochałam, z Prowansji. Teraz cały rok przesiedzę w kuchni.


    A na tarasie moje ziółka dzielnie walczą ze śniegiem i mrozem. Na razie rozmaryn wyszedł zwycięsko z tej konfrontacji.
    Chciałam też zrobić zdjęcie mojej choinki, ale w ciemnościach, kiedy palą się lampki i jest przecudowna, niestety nie potrafię tego zrobić, więc za dnia, i tak jest piękna.

    Zapraszam też do wymianki, o której pisałam w ostatnim poście. Dwa zestawy już wysłałm, zostały jeszcze dwa, a Oleńce - Janoli dziękuję za niespodziankę.