środa, 24 czerwca 2015

Tryptyk wakacyjny

Zbliżają się wakacje, czas odpoczynku i lenistwa. Ja też postanowiłam odstawić komputer, a czy uda się odłożyć robótki - tego nie jestem pewna. W każdym razie będzie mnie mniej i nie martwcie się, czasami zajrzę do Was, a za jakiś czas powrócę. Moje kwiatki powstały według sugestii mojej koleżanki, a żółty nawet według jej pomysłu. Obrazki są najmniejsze z dotychczasowych, mają 15 cm. wysokości. Tym kwiatowym akcentem robię sobie dłuższą przerwę w blogowaniu.


Wszystkie wstążeczki, oprócz zielonej są malowane.
Życzę Wam cudownego odpoczynku.

niedziela, 21 czerwca 2015

O marzeniu mojej mamy.

   Dawno, dawno temu opowiadała mi mama, że przy ich domu za Bugiem, przed wojną, rósł piękny jaśmin. Był wyjątkowy, bo podwójny i na krzaku więcej było kwiatów niż liści.  Mama zawsze marzyła, aby taki kiedyś mieć. Słyszałam to wiele razy, ale nigdy go nie widziałam, więc i tęsknot żadnych nie miałam. I kiedyś na ryneczku mama kupiła malutki krzaczek, który chyba doskonale wyczuł mamy marzenia, bo wyrósł na piękne krzaczysko. Zachwycają się nim wszyscy, bo jest wyjątkowej urody, a ja mam go teraz u siebie w wazonie. I powiem Wam, że tak jak pięknie wygląda, tak pachnie wyjątkowo słabo. To jedyny punkt, w którym ustępuje tradycyjnemu. który z kolei pachnie przepięknie. Ale o urodę na pewno nie będziemy się sprzeczać, spójrzcie:


Obrazki od Blue - Ani czekają na powieszenie, bez ogonków i z innymi zawieszkami.
Piesio też chciał się pokazać.
    Wczoraj przeprowadziłam kuchenny eksperyment, który potwierdził moją dewizę życiową, że nie zawsze waga i liniał są potrzebne. Ta moja dewiza jest bardzo złudna i powoduje, że czasami trzeba robić dwa razy, bo na oko  to chłop w szpitalu..., no ale ja tak mam, że rzadko ważę i mierzę. Teraz to wyszło z przypadku. Wyjęłam zakwas z lodówki, dokarmiłam i zabrałam się za pieczenie chlebka. No tak, tylko mąka żytnia wyszła. Zrobiłam przegląd i wymieszałam wszystkie jakie miałam czyli razową, orkiszową, gryczaną, kukurydzianą i coś tam jeszcze. Bez ważenia i zbędnego myślenia czy się uda, wyrobiłam, upiekłam i chlebuś cudny. Aaa, i jeszcze sporo słonecznika. Polecam!

Miłej niedzieli!

piątek, 19 czerwca 2015

W Piecuchowie

kochają pszczółki, no i tak się stało, że po opublikowaniu ostatniego posta, Kinga zaraz zgłosiła się do mnie, po pszczółkowe dekoracje. Zabrałam się z biegu, bo czas teraz znacznie szybciej mi ucieka, posiedziałam dwa dni i proszę, wszystko wykonane. Mam nadzieję, że na targach  pięknie będzie wyglądać, a nowe, transferowe kapturki na coś się przydadzą.
Sporo wśród nich moich autorskich składanek.

Ledwo zmieściły się na podłodze w pokoju.
Razem prawie 100 sztuk.
Przy okazji lalka od Elis, bo cały czas jest przy mnie i jest główną dekoracją pokoju.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Pszczółki

ostatnio przyczepiły się do mnie i nijak nie chcą odfrunąć. Dzisiaj będzie sielsko, na swojską nutę i z pszczółkami. Od Kingi z Piecuchowa dostałam śliczne, różowe wstążki i zrobiłam z nich malutkie malwy, a reszta to już samo przyszło.


    Powstała też transferowa kolekcja pszczółek jako dekoracja miodowych słoików, do tego dorobiłam zawieszki. Na ten moment jest ich już dużo więcej i mam nadzieję, że urozmaicą prezentację pszczelego dobra.



sobota, 13 czerwca 2015

Kiedy zasiadam do

robienia przetworów, zawsze przeliczam je na trzy rodziny. Nie mogło być inaczej w przygotowaniu syropu z czarnego bzu. Zupełnie przez przypadek musiałam zmodyfikować mój przepis, bo pisząc do Bożenki, że grzebię się i grzebię, Bożenka odpisała: Co tu jest do grzebania zalewasz gotujesz, przecedzasz i już. No to ja w internet i, rzeczywiście, nie wolno wstepnie płukać, bo wylewa się to, co najcenniejsze, czyli pyłki kwiatowe. No i teraz mało, że zdrowiej, to szybciej. Ja zawsze robię porcję na dwa lata i bardzo wierzę we właściwości lecznicze tego trunku. Minionej zimy zabrakło go nam w połowie i bardzo to odczuliśmy. Zatem teraz jest już solidna porcja (70 sztuk), a mam zamiar zrobić jeszcze jeden rzut, gdzie cukier zastąpię miodem. Naprawdę polecam, a dzięki Bożence można to zrobić bardzo szybko.

    Wczoraj zakupiłam ostatnią  porcję lawendy i cieszę się, bo u pana ogrodnika były to też już ostatnie. Co roku kupowałam tam po kilka krzaczków i dosadzałam wokół domu, bacznie przyglądając się czy dadzą radę zimie. Dały, teraz pięknie zaczynają kwitnąć i pachnieć, a ja obsadzę dzisiaj końcówkę domu.

 Ziółka też szaleją i proszą o ścięcie, ale tak pięknie wyglądają, że żal ich ścinać.


Jaśmin grubo przekroczył trzy metry.
I na koniec pięknie ukwiecone wejście do domu.
Życzę miłego weekendu.

wtorek, 9 czerwca 2015

Gałązka kwitnącej wiśni

    Taki obrazek pozostał mi w głowie, od kiedy ujrzałam go wczesną wiosną. Całe drzewa obsypane tym kwieciem wprawiały mnie w zachwyt za każdym razem, kiedy byłam za bramą domu. Wtedy pomyślałam, że trzeba to przełożyć na wstążki. To jest malutki obrazek, ale na pewno pokuszę się o coś większego. Przyznam się, a rzadko to robię, bo ciągle czepiam się sama siebie, ale tło zrobiło swoje. Takie jaśniutkie ecru przeobraziło się w odcienie zieleni i baaardzo mi się podoba. Ocenę całości i tak pozostawiam Wam.
Bożenko, to materiałek od Ciebie


A że jest zielone tło musicie uwierzyć mi na słowo, bo w ogóle tego nie widać.

sobota, 6 czerwca 2015

Coraz ciszej

robi się na blogach, odwiedzających też coraz mniej. Wiadomo, najpierw wiosenne porządki, a teraz oczekiwanie na lato i jakiś niezamierzony brak weny. Cały czas z przykrością obserwuję jak znikają starzy znajomi i ich blogi, których, przyznam, bardzo mi brak. Tych, którzy ze mną zaczynali  jest już niewielu, ale tym bardziej są mi bliscy. Pojawiają się nowi, jest ich coraz więcej, ale też czasu jest mniej, aby wszędzie zajrzeć i zostawić słówko.
Ostatnie zadanie robótkowe dotyczyło kwiatów w kolorze ecru z nutką polną. Dołożyłam pszczółki i wyszło coś takiego.

Na ostatnich dwóch zdjęciach kolor najbardziej zbliżony.

W kwietniu od Beatki - Ataboh otrzymałam w prezencie glinianą figurkę, w której zasadziłam zwisającą roslinkę. Mam nadzieję, że już niedługo rozłoży się na kamieniach tarasu. Jak Ci się podoba, Beatko?
Życzę Wam miłego weekendu.