bo chociaż wiem że, mam co innego do roboty, to jakaś jedna, kolejna, musi powstać. Poza tym papranie się w kawowej marynacie płóciennej i oczekiwanie jak wyjdzie, jest bezcenne. Do tego transferek i jestem w niebie.
Moja nowa postarzana tilda kuchenna.Tym razem włoski zajęły sporo czasu. To jest owcza wełna, prezent od cioci Iwonki. Żeby osiągnąć ten efekt, pięć razy zmieniałam koncepcję, aż w końcu się udało,
Od Reni moje uszytki dostały przepiękne okularki.
Miłego tygodnia Wam życzę, a ja na chwilkę do pracowni, a potem do ogródka. Hurrra!