Słoneczko pięknie świeci, więc czego chcieć więcej. Postanowiliśmy spędzić dzisiejszy dzień na powietrzu i wykorzystać ostatni ciepły dzień, przed zapowiadaną zmianą pogody. Razem z piesiem udaliśmy się do lasu, aby przy okazji zebrać młode pędy sosny na syropek dla wnuków. Oczywiście, wiedzieliśmy dokąd się udać, bo przecież jako dzieci biegaliśmy tu po lasach, tylko zapomnieliśmy, że przez te czterdzieści lat drzewa mogły nieco urosnąć. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy wjechaliśmy do lasu, a tam ogromniaste sosny, do pędów których nie dane nam było dosięgnąć. Naszukaliśmy się bardzo i porcję pędów mam już w słoju.
Za to, na łące w lesie było żółto od mniszka, więc skoro nie sosna, to może mniszek. I tak robi się właśnie miodek, a co z tego wyjdzie, zobaczymy.Wygląda tak sobie.
Na koniec obiadek w ogródku. Mój ulubiony, lekki z sosem czosnkowym i oliwą z oliwek. Szkoda, że dzień już się kończy, ale może rybkę uda się złowić, bo jakoś leniwca złapały i nie chce im się pod wędkę podpłynąć.
Czy któraś wie co to za krzew? Za ostatnią informację dotyczącą porzeczki ozdobnej, bardzo dziękuję.
Ale wspaniałe syropy będą na zimę. Ten obiadek wygląda tak, że aż ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńJak cos z tego wyjdzie, to bedzie. Sama jestem ciekawa. Pozdrawiam.
UsuńJest tak pieknie podany obiad że największy niejadek skusiłby się! Syropu nie robiłam więc nie wiem jak smakuje...Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo najszybszy obiad świata, a drewniane talerze to pamiątka z gór, z ukochanego Zakopanego. Pozdrawiam.
UsuńNie jestem pewna, ale może to być śnieguliczka biała???? Syropki pychotka. Widziałam dzisiaj w Maja w Ogrodzie, że na syrop bierze się same płatki.Niedziela bardzo udana i smakowita:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż widziałam, mamy ten sam ulubiony program. Ale ja robię miodek. A krzew, zobaczymy, moze ktos jeszcze się odezwie. Pozdrawiam.
UsuńLeki z bożej apteki są niezawodne:) A obiadek wyglada tak smakowicie, że mój żołądek właśnie zaczął się domagać posiłku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Smacznego!
UsuńTe talerze... genialne! Że też ja się nie natknęłam jak była w Zakopanem.
OdpowiedzUsuńPod Gubałówką Beatko znajdziesz na pewno, chociaż były piekielnie drogie, tak mi się wtedy wydawało, bo mam je jakieś sześć lat. Ale na taras i do ogrodu jak znalazł. Pozdrawiam.
UsuńZ przyjemnością przysiadłabym się do tego obiadku:))
OdpowiedzUsuńKrzew, to najprawdopodobniej wiciokrzew. Nie wiem ,jaka odmiana, ale baaardzo przypomina mi mój różowy :))Jest to pnącze.
pozdrawiam gorąco!!!
Kwiaty tez mi przypominały wiciokrzew, ale ten, to duzy krzak i raczej pnącza nie przypomina. Zobaczymy co inni powiedzą. Dziękuję.
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńcudny obiadek a tez piekne syropki, gratuluj, takie obiadki bardzo lubie,pozdrawiam,ania
Syropki to jeszcze nie wiem, ale obiadek smakowity. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńno Kochana,jak wszystko wyjdzie po Twojej myśli to wnuki będą miały same pyszności...
OdpowiedzUsuńNo, jak wyjdzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa już gdzieś widziałam ten przepis na miodek z mniszka.Wygląda faktycznie tak sobie,ale wierzę,że po zrobieniu będzie pyszny;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam pięknej pogody w Polsce;)
Dzisiaj ostatni taki piękny dzień. Od jutra zmiana. Pozdrawiam.
UsuńPnącze nazywa sie wiciokrzew.
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam miodku z mniszka- jak się go robi?Płatki zasypuje cukrem i już?
Wpisz sobie w google miód z mniszka i poczytasz. Za duzo pisania. Ja przymierzałam sie rok temu i nie zdązyłam, teraz też ostatni gwizdek na mlecze, trzeba sie pospieszyc. Wszyscy moi znajomi bardzo sobie go chwalą. Zobaczymy.A to pnącze to duży krzak i kompletnie pnącza nie przypomina. Zrobię jutro zdjęcie w całości. Dzieki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń... wspólne wyprawy, wspólne obiady, wspólnie spędzany czas ... esencja życia :)
OdpowiedzUsuńMiło Cię znowu usłyszeć. Pozdrawiam.
UsuńSuper spędzony czas. Nigdy nie jadłam miodku z mniszka lekarskiego, też chciałabym taki zrobić. Ale chyba nie w tym roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po takim sprzątaniu należał się taki dzień.Pozdrawiam.
UsuńSyropki będą super, ja miałam w tym roku zamiar pokusić się o produkcję wina z mniszka (piłam go kiedyś u mojej cioci i jego cudny smak pamiętam do dziś)ale zamiast chasać po łące pełnej żółtego kwiecia zalegałam w szpitalnym łóżku...
OdpowiedzUsuńSyropek z sosny pamiętam z dzieciństwa nasza kochana babcia zawsze go miała dla nas naszykowany...
A co do tej roślinki to wydaje mi się, że to jakaś odmiana wiciokrzewu. Kwiaty ma trochę inne niż mój ale bardzo podobne ale liście identyczne. Mój wieczorem cudnie pachnie i ogromnie lubią go mszyce. Czasem trzeba z nimi walczyć przez cały okres wegetacyjny.
POZDRAWIAM serdecznie i zazdroszczę obiadku :)
Dzieki za informacje. Popatrzę na ten wiciokrzew w internecie i porównam z moim. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.Pozdrawiam.
UsuńLubię takie leniwe słoneczne niedziele. A w tygodniu może padać, to chociaż chałupę ogarnę.
OdpowiedzUsuńW tej sytuacji, kiedy masz juz luzy, sprzątanie chałupy jest przyjemnością. Pozdrawiam.
UsuńMiejmy nadzieje , ze do nastepnej niedzieli poprawi sie pogoda i zrobicie powtorke . Wszystko wyglada tak idealnie !
OdpowiedzUsuńNic z tego, zrobi się mokro i zimno, ale w końcu to jeszcze wiosna.Miło Cię usłyszeć Agni. Pozdrawiam.
UsuńBardzo miła niedziela oby było ich jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Pozdrawiam.
UsuńWitam, na 100% wiciokrzew bo są rożne formy tego i pnące i krzewiaste i zdrewniałe.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki, wpisuję do rejestru moich roślin. Pozdrawiam.
UsuńSmacznego zdrowego i dla oka jest coś miłego. To jest klawe życie.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTaki dzień się zdarza rzadko, ciagle nie ma czasu. Pozdrawiam.
Usuńha i my wczoraj pędy sosnowe zbieraliśmy, tez łatwo nie było, godzinę po lesie krążyliśmy , pozdrawiam cieplutko Piecyk
OdpowiedzUsuńA myslałam, że szast prast i będzie pełen koszyk, a tu tyle szukania. Dobrze, że chociaż coś się udało. Pozdrawiam.
UsuńWygląda mi na wiciokrzew:))kusisz tym korytkiem,kusisz:))
OdpowiedzUsuńKuszę, kuszę. Pozdrawiam.
UsuńCudnie... zdrowo i smakowicie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po takim ciężkim tygodniu odpoczynek sie należał.
UsuńSmakowity post i jak rewelacyjnie wszystko pokazujesz :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki Joasiu. Pozdrawiam.
UsuńTo pierwsze poczynania kulinarne z dóbr natury już poczyniłaś - super :)))
OdpowiedzUsuńWiciokrzew to ładne pnącze i śliczne ma kwiatuszki :))))
Pozdrawiam
Jeszcze będą na pewno kwiaty bzu czarnego, bo syropek bardzo się sprawdził. Pozdrawiam.
UsuńPieknie spędziłaś niedzielę a obiadek na powietrzu to super przyjemność:)
OdpowiedzUsuńA dookoła zielono i cieplutko-marzenie. Pozdrawiam.
UsuńA już na pewno wszystko się na nich zmiesci. Są wielgachne.Weekend sie skończył, chatka jako tako ogarnieta, więc mozna wejść w robótki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJuż mi się nieco z mniszkiem rozjaśniło:) Śliczne zdjęcia, a obiadu na świeżym powietrzu zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńCudnie spędzony czas....Tak trzymać....Całuski pa...
OdpowiedzUsuńDanusiu aż Ci zazdroszczę tak spędzonego dnia. Ja w dalszym ciągu mam rozgardiasz, pył wokół domu. Ale coraz bliżej do zakończenia prac budowlanych.
OdpowiedzUsuńJestem już tą sytuacją zmęczona. Pozdrawiam serdecznie Zosia.
No popatrz po narzekałam i poszłam. Przecież chciałam powiedzieć że w pięknych korytkach podałaś obiadek. Pięknie u Ciebie. Posyłam całuski.
OdpowiedzUsuńJa miałam bałagan tydzień i prawie umarłam. Pozdrawiam i siły zyczę.
Usuń